......kobieca intuicja,jeśli w ogóle była w moim posiadaniu.
Albo ,co bardziej prawdopodobne,dałam się nabrać na pomruk mojego Misia,który głosem czułego barbarzyńcy zapytał o stan mojego ulubionego zęba.
Muszę Wam wyznać w wielkim sekrecie( a rzecz jest naprawdę intymna) ,że odkąd pamiętam nigdy nie miałam problemów z uzębieniem.
Zabawa zaczęła się dopiero pod koniec drugiej ciąży.Nie wchodząc w szczegóły "mój przyczajony wróg" postanowił się zepsuć na 1 dzień przed Sylwestrem,wprowadzając mnie w stan totalnej rozsypki. Z każdą wizytą u specjalisty ,dowiadywałam się co raz to ciekawszych rzeczy o nim(czyt.zębie,nie specjaliście).
W końcu po wielogodzinnym leczeniu,za które pewnie mogłabym spędzić miły weekend w tropikach w towarzystwie muskularnych, wachlujących mnie liśćmi palmy czarnoskórych panów (zapominając o bólu),obraziłam się na mojego nieatrakcyjnego dentystę i na ząb też.
Jest taka absurdalna metoda w działaniu,że jak się coś/kogoś ignoruje to może to/on/ona/ zniknie.
Niestety nie sprawdziło się i tym razem.
Za to mój mąż postanowił się sprawdzić i jako ten dobry miś zaproponował wizytę w znajomej przychodni ,niedaleko jego pracowni.
Cóż, mimo całego mojego wyzwolenia,lubię czasem być traktowana jak małe dziecko,którym "któś "się zaopiekuję i zawiezie do wyznaczonego celu.
I tym sposobem zeszłe sobotnie przedpołudnie spędziłam zakleszczona na fotelu dentystycznym.
Nie mogę narzekać na obsługę, bo zespół-pani doktor plus miła pani asystentka -bardzo udany.
Mogłyby jeżdzić z recitalem po Polsce,bo popisy aktorskie dawały najwyższych lotów.Ubawiłabym się setnie gdyby dane mi było coś więcej niż:eche-na tak i ee-na nie.
Nic więcej i jak tu odpowiadać na milion pytań zadawanych przez uroczą panią doktor,która poza całym sklepem dentystycznym ,znalazła w moim zębie również ułamany kawałek metalu po poprzednim specjaliście (Poczekaj dziadu ja się z Tobą rozprawię !!!!).
Powiem tak ,wszyscy się dobrze bawili- obie Panie opowiadające zabawne dykteryjki,pani w recepcji oznajmująca swoje zadowolenie z towarzystwa mojego eM perlistym śmiechem...nawet moje dziecko,spędzające najlepsze chwile swojego życia w pakamerce pani doktor....(podobno dużo fajnych rzeczy miała w torbiszonie).
Wszyscy poza mną i moim zębem,którego losy wciąż są nieprzesądzone....ale co tam ces't la vie.
Na osłodę powiem Wam ,że dobrzy ludzie są na świecie,o czym dane mi było się przekonać nie raz,ale tym razem w sposób szczególny.
Jest taka osoba w naszym e-świecie,która jest mi bardzo bliska.
No i wczoraj ku zupełnemu zaskoczeniu ,dostałam od niej super energetyczną -różową przesyłkę ,pełną najlepszych intencji.
Madziu ,uwielbiam Ciebie,za to czytanie w moich myślach.Wielki buziak dla Ciebie,Ty moja Krakowianko !
Ja swego czasu popadlam w totalne zauroczenie do mojego dentysty, zauroczenie wielkie ,ślepe, dzięki niemu pozbylam się wszelkich ubytków i oszczedności:)PS. nic nie poradze,że nie jestem taką ekshibicjonistką jak ty, niestety nie umiem i nie wiem czy chce o sobie tak dużo i różnorodni mówić:)Więc sorki,że pozostaję nadal dla Ciebie nieodkryta:)
OdpowiedzUsuńFaktycznie jak bym policzyla ta kase to tak jak piszesz moglybysmy razem w te tropiki..sie udac::))
OdpowiedzUsuńPomijam fakt iz chyba raz a dobrze przydaloby sie porcelanowy white usmiech zrobic i to by byl koniec wizyt.::))
Dentstów odwiedziłam wiele tych z polecenia hmm.Osiadłam teraz w klinice dentystycznej i choc tanio nie jest to nigdzie sie z niej nie ruszam::))Nieznam nikogo kto by sie tez wypowiedzial negatywnie na jej temat.
Mysle ze z czasem zostawie tam kolejna gotowke na tropiki...
I jaka sprawiedliwosc nie dosc ze czarnoskorzy panowie mieszkaja w tropicach to jeszcze maja white usmiech od kołyski..LĄCZNIE Z PANIAMI I ZAZDROSZCZE JEDNEGI I DRUGIEGO POZYTYWNIE.
POZDRAWIAM 3MAJ SIE DZIELNIE.
Agato,każdy jest jaki jest,nie napisałam tego jako przytyk i mam nadzieję ,że i Ty nie miałaś takich intencji , pozdrowionka :)
OdpowiedzUsuńoj, rozbawilas mnie, po raz kolejny zreszta, swoja historia z zebem, chociaz wiem (z doswiadczenia) ze bol zeba to NIC SMIESZNEGO!!!
OdpowiedzUsuńI...nie chcialabym byc na miejscu TEGO DZIADA jak bedziesz sie z nim rozprawiac:)))
"niespodzianka" jaka ci sprawila Madzia jest naprawde cudowna, nie tylko jesli chodz o te piekne drobiazgi znajdujace sie w paczuszce...ale uczucie jakim darzy cie Osoba wysylajaca te "slodkosci"...
BUziaczek
Aga
Pati-ach te białe ząbki jak je mieć gdy się żłopie czerwone wino i kawę litrami .....
OdpowiedzUsuńAguś- tak dziad będzie fruwał.... i to nie do tropików tym razem ..... ;)buziaki
OdpowiedzUsuńDroga M, nie obrazilam się absolutnie:)Ja mam swój sposób na wyrażanie siebi i ty masz inny, ktory niezmiernie mi się podoba:)Poza tym apdejtuj o postępach w sprawie zeba:)
OdpowiedzUsuńMadziku, ubawiłam się po stokroć Twoim opisem, choć sprawa zęba to poważna sprawa, wiem coś, bo kiedyś coś takiego popsuło mi cały wyjazd w góry do tego stopnia, że jak słyszę dziś: Karpacz, Śnieżka, to pierwsza myśl, to "auuućć". :)
OdpowiedzUsuńNie chciałabym być na miesjcu tego dziada, ale znając Ciebie, pewnie załatwisz go swoim słynnym już "czułym słówkiem" :]]]]]
Kochana, te różowości dla Ciebie to taka moja impresja, na którą wpłynęła Twoja przygoda z fuksjowym berecikiem i napomknienie o różowych kujonkach i balerinkach:)))
Buziaczki piątkowe!:)
Magda
Ja też nie lubię chodzić do dentysty. Może dlatego że się nachodziłam bardzo dużo;]
OdpowiedzUsuńAbily- no nie wiem czy temat jest aż tak fajny( czyt.ząb).A tak a a propos naszego małego nieporozumienia, "enigmatyczna postać" -to wg mnie komplement ;)
OdpowiedzUsuńMadziu-no przecież mówiłam
,że Ty mnie "odczytujesz" tak jakbyśmy 10 lat w stałym związku były, ;)A Dziad nie może liczyć na litość NO MERCY
Folkmyself- pamiętam Twoje zębowe story ;D
OdpowiedzUsuń:)))))
OdpowiedzUsuńOj...ja mam bardzo złe wspomnienia z ostatniej wizyty u dentysty...skończyło się na moich łzach, prawie łzach lekarza i już skierowaniu na chirurgię:(( ale jednocześnie dwie moje najbliższe koleżanki to stomalożki:))
OdpowiedzUsuńPrezenciki piękne!
pozdrawiam!
Olu takie koleżanki to prawdziwy skarb :)
OdpowiedzUsuńJa mam totslne problemy zębowe. Dentysta to jedyny lekarz jakiego mam i jakiemu jestem wierna. ierwszy 18 lat. drugi 9, teraz kolejny belgijski.
OdpowiedzUsuńNie marudx więc, bo pisze do ciebie baba z 8 koronkami.
ach, uwielbiam komplementa:)szczególnie od Ciebie:)
OdpowiedzUsuńTo jakieś fatum, Madziko, albo memento, bo właśnie wypadła mi plomba i się zbieram mentalnie, żeby do mojej pani stomatolog zadzwonić...
OdpowiedzUsuńRóżowości słodkie i... słodkie ;-))
Ściskam!
A mnie pewnie po przeczytaniu tego postu będzie bolał jakiś ząb ;( Tak to u mnie jest...;)
OdpowiedzUsuńFajne różowości...Buźka Ty moja Księżniczko! ;)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNo i jeszcze raz muszę pisać.....heh
OdpowiedzUsuńNa samą myśl tych pieniędzy, które wydałam ostatnim razem aby ratować zęba to dostaje gęsiej skórki:)Mimo, że to było moje pierwsze kanałowe, to już dobrze poznałam smak wizyt u dentysty z bólem...
Słodkości super..miło mieć wokół siebie takie dobre dusze...
Pozdrawiam słonecznie
Zęby-mam, dentystę-nie, ale spotkania Ci nie daruję. Nie będziesz chowała głowy w piasek bo Panience z dobrego domu nie wypada, hihi.Zresztą chyba nie chcesz mieć mnie na sumieniu i nie pozwolisz żebym po osiedlach latała i biednych ludzi o "wariatkę w czerwieniach" molestowała. Real przesądzony. Oswajaj się z ta myślą, bo należę to tych osłowato upartych.
OdpowiedzUsuńBuziole szalona kobieto
W kwestii zemsty na dentyście przypomniał mi się od razu stary kawał o tym, że "przecież nie chodzi o to żebyśmy sobie ból zadawali". Potem jednak rozum mi powrócił, bo przecież gdybyś Ty temu dentyście zrobiła to, co ten pacjent z kawału, to by nie była zemsta ani kara, ale wręcz przeciwnie i gość gotów specjalnie psuć zęby pięknym kobietom, żeby regularnie takiej zemsty doświadczać.
OdpowiedzUsuńA różowości śliczne!
Haniu,uuaa,to mnie przebiłaś,no ale ja tchórz jestem :)
OdpowiedzUsuńABily -w takim razie muszę je Tobie częściej prawić :)
Inkwi-fatum zapewne...dzwoń ! buziaki przed torturą
Różany,wiem o czym mówisz, bo mam podobnie, dlatego też nie mogę przebywać wśród chorych,nawet bólem głowy potrafię się zarazić.:)
Monia -ale rozumiem ,że ząb uratowany ? buziaki
Kaju-daj mi trochę czasu,ja się muszę ze wszystkim oswoić,nawet z rzeczami bardzo przyjemnymi :)
Mira-:D ,ach Ty niegrzeczna dziewczyno !buziaki
Madziku, proszę ustaw się do turkusowej kolejki, to jest nakaz odgórny:]
OdpowiedzUsuńM.
No ładnie...kawałek metalowego czegoś w zębie? To jakaś masakra!!! Jeśli chodzi o uzębienie to ja ostatnio przeżywam z tym totalną katastrofę :( Mam chore zatoki: migreny i bóle szczeny-całej bez wyjątków, więc łączę się Madzia w bólu.
OdpowiedzUsuńPiękne rzeczy dostałaś.
Buziaki
Swietnie piszesz!
OdpowiedzUsuńNie wiem...nie wiem co o tym myslec......:
OdpowiedzUsuńWpadam do Ciebie: piszesz o zebie i o FAHOFCO- Dentyscie, podczas gdy ja od dwoch dni "jade" na przeciwbolowych - bo moj FAHOFIEC - dentysta poki co- nieuchwytny jest!!!!!!! Prawdopodobnie spapral mi cos przy leczeniu kanalowym (!!!!!!!!!!!!!!!!) "wyczyscil dwa kanaly a...trzeci "zalepil" !!!
Zabije GO!!!!!!
W Niemczech poki co Klub Stomatologicznych FAHOFCOW funkcjonuje bez zarztutu, prosperuje (tak, tak! Moj "pomyka" Porszaczkiem i to swiezutkim - Grzbiet jeden!!!!!) i ma sie doskonale, o czym zaswiadczyc moge ja i pewnie niezle grono innych "obsluzonych) Pacjentow, wrrrrrrr
Ale do rzeczy.....
Czytasz mi w myslach, czy co??????
Usciski Madziko:-)
P.S. UWIELBIAM CIE CZYTAC!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Jak zwykle piszesz ku pocieszeniu innych:) Dobrze, ze trafiłaś w dobre ręce, a i rodzinka się przyczyniła do "miłej" atmosfery:))))
OdpowiedzUsuńRóżowości przesłodkie sprawiła ci e-bratnia dusza. Pozdrawiam i życzę jak najmniej wizyt u dentysty.
Moja corcia przerobila znana Ci pewnie piosenke o mysiu zebow tak: bo to bardzo wazna rzecz, trzeba tylko zeby miec! No! Wiec ciesz sie, ze masz ;) A powaznie mowiac, to nie zazdroszcze, nie bez kozery mowi sie dentysta-sadysta... Brr...... Widac jednak, ze pani-dentystka jest 100 razy lepsza niz pani-ginekolog ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Sylwia