wtorek, 29 listopada 2011

"tfurcze" wieczory :)









ps. a choinkowe serduszko (po raz pierwszy haftowałam na lnie)
poleci do kogoś komu chciałam już dawno podziękować za wielkokrotnie okazaną życzliwość i bezinteresowność.

środa, 23 listopada 2011

Życie

U schyłku szalonego dnia codziennego próbuję znalezc czas i chęci na kilka krzyżyków.
Ostatnio stworzyłam taki mały hafcik.
Nie jest to żadne osiągnięcie,a szukanie wyjaśnień tego stanu rzeczy w notorycznym niedoczasie między pracą w pracy,a jeżdzeniem na tańce,ceramiki,plastyki ,języki i grafiki komputerowe ze swoimi pociechami,a potem domowe never-ending story uważam za nędzną wymówkę.
W końcu wszystkie jesteśmy zajęte,pracujemy w domu i poza nim, część z nas ma dzieci a jednak znajdujemy chwilkę na tę odrobinę przyjemności.

Może dzięki dobrej organizacji, a może też dzięki właściwemu podziałowi obowiązków domowych.
miłego dnia

czwartek, 17 listopada 2011

bedtime story i małe radości rozczochranego łba

Oto krótka fotorelacja wieczornego rytuału.
Czytanie w pojedynkę....
Próba nawiania do drugiego pokoju ...
"Praca w zespole"....
Padnięcie,a żabka wciąż rechocze....
Dziobek otwarty,łapki do góry :)



A teraz druga część,

-Zrób mi zdjęcie z moją nową bransoletką od Inkwi,poczekaj tylko się poczeszę....
-Oj tam,nie mam czasu.


No to w detalu-Moja cudna niespodziewana bransoletka od Iwonki z Czułego inkwizytorium.
Dostałam wysępione nasionka na piękne dynie,a do tego takie oto cudo na rękę.

Iwonko kocham Cię szalenie i chyba się z Tobą ożenię :)

Bransoletka jest piękna,mogę na nią patrzeć bez przerwy ,a przede wszystkim nosić :)
Takie słodkie dowody sympatii rozbrajają mnie totalnie.Oczywiście nie zasługuję dlatego wbija mnie to w jeszcze większą kofuzję ...

Dobrych snów kochane ;)

wtorek, 15 listopada 2011

Nie mam złudzeń

Nie mam złudzeń w kwestii listopada.Jedni spychają go na tył głowy zaprzątając myśli i ręce długoplanową logistyką przedświąteczną,inni popadają w jesienną kontestację.
Listopad- miesiąc smutny i trudny trzeba przetrwać lub go pominąć.
Można też robić rzeczy głupie i mało ładne zwalając wszystko na otępiającą depresję.
Można jeść masło orzechowe palcem ze słoika,można ???-Można !
Można jeść czekoladki w łazience,chowając się przed resztą rodziny...
Nosić tartan do kostek z gigantyczym wełnianym naleśnikiem co zakrywa pół twarzy...
Nie oddawać książek do biblioteki...Mieć humor do kitu ...
Wszystko nam zostanie wybaczone bo znosimy listopadowe katusze.
Gdy jednak zdarzy się coś miłego w tym miesiącu to jest to już coś ekstra za co trzeba być podwójnie wdzięczną.Kaju wiesz o czym mowa :) Miłe spotkanie u Ciebie,wspaniała kolacja i niekończące tematy.Trzy różne osoby ,trzy historie ,czas minął nie wiadomo kiedy. Pozostał niedosyt ,obrazy, strzępki zdań w głowie.I klucz do takich spotkań -ciekawość tego człowieka po drugiej stronie wirtualnego kabla.
Kaju jeszcze raz dziękuję za zaproszenie,to była prawdziwa uczta także duchowa i wspaniały ,interesujący wieczór.Pozdrawiam także Anię-Aploch z blogu -Cała ja,którą poznałam tego wieczoru.
A teraz smętna rzeczywistość,biurowce tonące we mgle(tak ,tak jestem w biurze ;) i no comment :D),no i żal ,że chyba nie uda mi się do Poznania dojechać,Madziu wybaczysz ?Może wiosną sprawy się lepiej ułożą i jak ponowisz zaproszenie to już na głowie stanę :)
buziaki kochane ,idę zjeść coś baaaardzo słodkiego.

sobota, 5 listopada 2011

Dziś wieczorem oglądam...




..."Masz wiadomość" :)Po raz setny chyba.
Nie dla fabuły,w końcu nie jest to żadne wybitne ani ambitne kino.Ale czy musi zawsze być ????
Oglądam ponieważ kocham "TĄ Meg Ryan",(zanim jeszcze stała się silikonową lalką )za "klasyczny, niewyszukany look",poza tym lubię wyławiać nowe szczegóły w jej filmowym domku i księgarni ,którą prowadzi.
Lubię studiować mimikę głównych bohaterów i doszukiwać się podwójnego dna w ich dialogach.Poza tym lubię kamienice typu "brownstone".

p.s.jak mnie nie ma to mnie nie ma,a jak jestem to już przeginam z częstotliwością nadawania :)

p.s.czy fryzura Meg nadal fajna,jak sądzicie??
(nosiłam ją kilka lat temu w ramach sympatyzowania z Kate- Meg :) )

ps3.do napisania tego postu zainspirowała mnie Maggie,która pięknie wyszukuje wnętrza filmowe i nie tylko. Pozdrawiam Ciebie serdecznie

miłego weekendu

piątek, 4 listopada 2011

Złota rybko,spełnij proszę moje trzy życzenia :)





pozdrowionka o poranku
m
p.s. zdjęcia,poza pierwszym :) pochodzą z sieci.

czwartek, 3 listopada 2011

Lepszy domek ciasny....


.....ale własny.

Dobrej nocy kochani :)

Jak w "Lesiu"

No dobra siedzimy w domu, to można troszkę pogawędzić.
Zacznijmy od pytania spędzającego mi sen z oczu-Po co człowiek idzie do pracy?
Po to żeby tworzyć wiekopomne dzieła w przestrzeni publicznej,prawdziwe arcydziała będące krokiem milowym we współczesnej architekturze ? - NIE.
Z potrzeby realizacji, misji, bycia kimś więcej niż tylko panią domu?-Niespecjalnie,może tak sobie wmawiamy,ale prawda jest bardziej zawiła.
I tak po pierwsze idzie się po to ,żeby usłyszeć,jak wszyscy za Tobą tęsknili i jak to teraz dopiero będzie się dobrze pracowało :D
Po drugie ,żeby wysłuchać miliona opowieści kogo wywalili bo pił i to nie po godzinach ,ale bezczelnie w trakcie godzin pracy ,a na oburzone miny kierownika reagował tylko obojętnym grymasem,ewentualnie przewracaniem gałek ocznych.Rozkminiać wszelkie wpadki w pracowni,z dziesięcioma wariantami kto zawinił,zależnie od narratora opowieści...
Analizować dlaczego przystojny 30-latek,pasjonat motorów siedzący vis-a-vis jest wciąż sam ?
(gej?-nieeeeee,wybredny?-być może,maminsynek ?-........ )

Jednym słowem wysłuchać tych wszystkich historii bez których nasze życie nie miałoby żadnego sensu...
Przede wszystkim jednak do pracy idzie się po to żeby docenić jak świetnie jest posiedzieć sobie w domu,co czynie obecnie z ogromną przyjemnością.


pozdrawiam

wtorek, 1 listopada 2011

Pańska skórka,obwarzanki czy nowa świecka tradycja

Nie ulega wątpliwości,co jest mi rdzennie bliższe.Celowo jednak pomijam leitmotiv tych dni.



przytulam

p.s. Lila chora,siedzimy w domu.