poniedziałek, 24 września 2012

Torbiszonów nigdy dość ...


To prawda stara jak świat.     Butów i torebek nigdy nie jest za dużo. :)
Dlatego jesienny sezon szyciowy rozpoczęłam od szycia dużej "torby weekendowej" na moje zabawki robótkowe.W tygodniu nie zawsze jest czas na hafty itp...,a weekendy wiadomo....Dlatego gdy gdzieś wyjeżdzam lubię mieć już wszystko spakowane.
Teraz słów kilka o samej torbie.Krój prosty,z głowy ,cięty z ręki bez szablonu czyli na "łoko".Tkanina na torbę imitująca patchwork przepikowana na łączeniach łatek.
W środku ozdobna podszewka ,a pomiędzy wnętrzem i zewnętrzem tzw.  gruba ocieplinka dla dodania efektu przy pikowaniu.
Z przodu kieszonka z haftem wykonanym przeze mnie jeszcze w lipcu.Jeden z serii aniołków na każdy dzień tygodnia.Pamiętacie pozostałe aniołki ?
Duże,czerwone uszy to  paski do torebek,dostępne w każdej pasmanterii, dodatkowo "uślicznione" tasiemkami w maleńkie serduszka.
Małe uszy boczne szyte z tasiemek z nadrukami od Roksanki z bloga Retro Soap (ukłony dla przemiłej właścicielki :) ) i pasiastej krepy.
"Rozdziawienie" (cóż za profeska przeze mnie przemawia) wykończone lamówką szytą  ze skosu.



Bok......                                                                       i            tył.
Mój kącik  :)

No i "jesienności" w domku moim.




BUZIAKI
M

wtorek, 18 września 2012

sprawdzony sposób na jesienne smutki




 Cześć :)
       Chwilowo pogoda nas rozpieszcza.Ja jednak już myślę o tych szarych i smutnych dniach .Co roku robię sobie różne plany,co będę czytać,szyć lub haftować by ocalić swój umysł przed depresją.
Pod wieloma względami jesień jest mi bliska,zaprzyjażniam się z nią ,bo jak nikt inny przymyka oczy na jedzenie chleba z domowym smalcem,ba wręcz zachęca,no zjedz,zjedz kochana bo Cię wietrzyk zmiecie...he,he, dobre sobie..
Każdy ma swój sposób na chandrę: pieczenie ciastek,kojąca lektura,..
Mam taką książkę,do której wracam zawsze gdy poczuję pierwsze chłody,ze względu na treść..ale również na inspirującą stronę graficzną. Jest to książka fantastycznej ilustratorki Susan Branch.
"Autumn from The Heart of The Home"  -polecam Wam .A poniżej kilka obrazków z książki,a także nasz ostatni weekend na wsi.





Iwonko jak nazywa się ta dynia ?????Wstyd się przyznać,ale pomieszałam nasiona...

Plon niesiemy,plon...
Jak ustawić piątkę do zdjęcia,kto próbował ten wie ,że to wielkiwyczyn :)
A od lewej stoją Mania,Maciuś,Luna,Bobcia i Ptyń. :)



pozdrawiam
Madzika

piątek, 14 września 2012

Na osłodę jesieni :)

Witajcie  :)
W sklepie Home&You pojawiły się bardzo ładne, "jesienne" foremki do ciastek,a także ściereczki i fartuszki.
Z takim orężem  nawet szare,deszczowe popołudnia nam niestraszne :)



A na wspomnienie lata taką zakładkę sobie poczyniłam.
buziaki i najmilszego weekendu Wam życzę :)


poniedziałek, 10 września 2012

Od C do F czyli wrzucam szósty bieg

Nie da się czasu zatrzymać.Choć uparcie  próbujemy .Zwłaszcza te dobre chwile marynujemy w  słoikach wspomnień,by  na okres jakiś dłużej nieokeślony  pozostały z nami.
Bywa,że wspomnienia jak wino z wiekiem stają się lepsze,taka już chyba nasza ludzka natura żeby dobre doświadczenia z biegiem lat jeszcze uszlachetniać.
Najprawdziwsze wspomnienie to ta świeża dopiero co przeżyta przeszłość,która jednak z każdą chwilą umyka od prawdy obiektywnej.
Z resztą czy taka w ogóle istnieje ?

Tak mnie dzisiejszy poniedziałkowy poranek natchnął filozoficznie.Piękny poranek-dodam subiektywnie,z fajnym uczuciem bycia tu i teraz w najlepszym być może dla siebie momencie życia :)

Dzisiaj kolejny post z serii dalmackiej ,jednak nie zamierzam zanudzać WAs aż do Gwiazdki dlatego dziś przyśpieszam tempa w alfabetycznej wyliczance:)
Zacznę od żarcia tym razem ,bo to temat dla niektórych ciekawy,a ponieważ tych niektórych bardzo lubię to dlatego ukłon w ich stronę.
C jak czewapcziczi -małe kotleciki mielone,bardzo słone i  o mało być może zachęcającym wyglądzie ,tworzą niespotykanie udany duet z- uwaga-Ajwarem -pięknie czerwonym sosem z pieczonej papryki i bakłażanu ,jeśli do tego dodamy cieniutko pokrojoną czerwoną cebulkę i pieczone ziemniaki ,udany obiad będzie gwarantowany :) Ajwar jest również dobrym dodatkiem do serów i kanapek.
W sieci można znaleźć sporo przepisów na Ajwar,warto poczynić kilka słoików do domowej spiżarni :)
D -powinno być  jak Dalmacja,którą zachwycam się teraz do wyrzygania (przepraszam za tą wulgarną dosadność),ponieważ jednak jest to blog a nie publikacja która musi trzymać "fason",będę pisać o tym co mi aktualnie w duszy gra ,czyli o dzieciach .
Dzieci to temat rzeka ,w podróży to rwący potok w którym nie wiesz co Cię czeka .
Są ludzie którzy na dzień dobry rezygnują ,planując urlopy-czyli czas na odstresowanie ,oddają dzieci do rodziny,oczywiście nie potępiam,ale też nie popieram:D





I choć podróżując, nie raz i nie dwa miałam ochotę swoje dzieci zostawić na postojach przy autostradzie i jechać ze swoim przystojnym eN w szaloną podróż niczym bohaterowie gangsterskich filmów drogi, to jednak gdzieś tam na samym dnie tli się we mnie to małe ,wredne poczucie odpowiedzialności za gady na własnej piersi wyhodowane  :D
Nie powiem były chwile,kiedy wchodząc do niesamowicie uroczej uliczki w porcie z majaczącymi w tle leniwymi żaglami jachtów,gdzie stoliki kafejek stoją przy samym brzegu,masz wrażenie ,że jeden nierozważny wychył siedzących przy nich ludzi zakończy się kąpielą, jest tak cudownie,uroczo i dekadencko  i właśnie wtedy dzieci Twoje i Twoich przyjaciół na raz zaczynają się drzeć burząc tą błogą atmosferę .
Twarze ludzi mówią jedno- Boże,jak dobrze ,że jesteśmy jeszcze tacy młodzi i wolni od tego typu zobowiązań ,a Ty marzysz  żeby zapaść się pod ziemię :)
Lecz poza tymi zabawnymi momentami podróżowanie z dziećmi jest fantastyczne ,nie siedzenie w zamkniętych ośrodkach z basenem i drinkami za free i ofertą all inclusive ,ale właśnie podróżowanie,z przygodami,przemieszczaniem się od miejsca do miejsca, ,przepierkami umazanych czekoladą ciuchów w drodze,nieważne gdzie, czy po białostockim czy po Afryce  i niech mi nikt nie mówi ,że małe dzieci nic z tego nie zapamiętają,bo to jest taki banał na własne usprawiedliwienie swoich lęków przed wyprawą.

E- jak no właśnie trudno mi znaleźć skojarzenie odpowiednie z tym krajem ,a raczej z kilkoma zaledwie jego obliczami.
Może e jak efekciarstwo-kompletnie tego nie dostrzegłam ,bardziej bym była skłonna doszukiwać się tej cechy u Włochów,Francuzów,ba- nawet w ospałych z lekka Grekach ,ale Chorwaci ,zwłaszcza Ci 'wyspiarscy" zdają się kompletnie to olewać i żyć po swojemu i chyba jest im obojętne czy robią na kimś wrażenie czy nie.Chorwaci z którymi mieliśmy do czynienia byli bardzo mili,pomocni,choć bez przesadnej wylewności i ugrzecznienia, które czasem może być odebrane za nieszczere.
Myślę,że klimat robi swoje,komu przy takim upale chciałoby się odgrywać jakieś role :)

F- jak figi ,które zadziwiły nas swoim smakiem. Świeże prosto z drzewa smakują zupełnie inaczej niż,te kandyzowane,które kupujemy do ciast  przed świętami .Czy lepiej ?Wg mnie nie. Udało nam się również kupić figi suszone,pomarszczone na zewnątrz, w środku bardzo słodkie i ciągnące.
Były pyszne,choć jedząc je ogarnęły mnie jakieś patriotyczne myśli o przewadze śliwki dąbrowickiej nad spożywanym egzotycznym owocem.
F -jak frutti di mare,osobiście uwielbiam i chyba mam  to wypisane na czole bo mili właściciele  wszystkich lokalnych knajpek czyli tzw. konob, serwowali mi największe okazy krewet ,ośmiorniczek i langust. Nawet widok wpatrzonych we mnie martwych oczu nie wywołał poczucia winy.Ot atawistyczne odruchy i prawo dżungli...cdn.

czwartek, 6 września 2012

B jak być ...


B jak Brać,piękna dalmacka wyspa niezadeptana przez turystów.Można się tam dostać promem ze Splitu,albo z popularnego kurortu-Makarska.
Druga przeprawa ma w pakiecie zapewniony szok estetyczny -między gwarną miejscowością ,a stoickim portem Sumartin na wyspie istnieje ogromna "przepaść".
Pierwsze wrażenie na miejscu -jestem w raju :)

B jak być mamą małej dziewczynki,która wierzy ,że jesteś syrenką.
Atmosfera idealna do spędzania długich godzin na skałach .Słowo harcerza,że w takim otoczeniu i Wy w to uwierzycie :)



B jak być zachwyconą .....nawet najmniejszym detalem.



B jak być w miejscach niedostępnych z lądu,gdzie dostaniesz się tylko dzięki takiej łódce z silniczkiem motorowym....Jeśli po drodze zmieni się pogoda ,to podobnie jak ja  przeżyjesz koszmar... bo niestety ta "łupina" reaguje na każde uderzenie fali.

B jak buszować  i gubić się w wąskich uliczkach,gdzie wymarzonym pojazdem jest taka stara "cytryna"...


B jak być mamą większej dziewczynki ...i nosić ten sam rozmiar ubrań :)Bardzo miłe i "zbiżające" nas doświadczenie.
Nie spodziewałam się ,że moja starsza latorośl tak szybko mnie dogoni,bo w końcu ma 11 lat,a ja 24 więcej :D


wtorek, 4 września 2012

A jak attitude...

Szukając odpowiedniego słowa na literę "A" ,którym mogłabym rozpoczyć  cykl dalmacki,
przyszło mi do głowy  angielskie -attitude,czyli nastawienie do..
Nastawienie do podróży.
W moim przypadku,prawie zawsze negatywne,choćby obiecywano mi złote góry u celu,czuję jakąś niechęc do przygotowań przed podróżą.Natomiast gdy już siedzę w samochodzie,spakowana,zwarta i gotowa ,mogę jechać w znane lub nieznane,przemierzać tysiące kilometrów i wtedy dla mnie zaczyna się prawdziwa radość,bo oczywiście uwielbiam poznawać świat, jego kolory i zupełnie niezwykłe zastosowanie najzwyklejszych rzeczy :)


 
A jak Adriatyk :) Zupełnie inny niż ten który znam z włoskiego wybrzeża
W stu odcieniach niebieskiego,zmienia się z porą dnia.
Najpiękniejszy dla mnie,po godzinie siedemnastej, czasem wręcz turkusowy.
Bardzo słony,choć zupełnie "niezupowaty", w zatokach niewyobrażalnie przejrzysty.





A - jak architektura -zachwyca prostotą i  współgraniem z przyrodą. Szególnie na wyspie  Brac, w  miejscowościach takich jak Sumartin,Povlia czy Puciscia -bardzo harmonijnie,brak agresywnych dominant ..no i sprawdza się reguła,że nawet brzydkie przy odpowiednim świetle jest ładne.






Atrakcje-pojęcie względne,dla jednych atrakcją są kamienne schodki i zabawa na nich,dla innych ,jak widać na poniższym zdjęciu już nie :)
Atrakyjność wyspy odciętej od lądu,z zupełnie innym tempem życia i sjestami
ciągnącymi się przez połowę dnia bywa czasem męcząca.Jeśli szukasz sklepów z modnymi markami i straganów z pamiątkami,to w tych miasteczkach poczujesz lekki zawód :)







Dla tych,którzy lubią się zapatrzyć na drewniane drzwi i nie tylko na drzwi  :)..... -to miejsce może być objawieniem :)