Pokazywanie postów oznaczonych etykietą szycie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą szycie. Pokaż wszystkie posty

środa, 10 grudnia 2014

moje świąteczne dekoracje cz.1

W kwestii  świątecznych ozdób mój gust ukształtowany lata temu,zdaje się być niezmienny.
Choć doceniam wyrafinowany look minimalistycznych dekoracji ,to moje serce mocnej bije,gdy widzę
 przedmioty nostalgiczne przenoszące mnie do okresu dzieciństwa .




Moja kolekcja ozdób hand- made ,rośnie z roku na rok. Wiele z nich prezentowałam już na blogu,ale chętnie do nich wracam.

Niektóre elementy dekoracji to taki efekt nagłego przebłysku .
Ot kawałek ozdobnego drucika opleciony wokół ramki i już jest
"świąteczny efekt".


Lubię "kule ze śniegiem". Oto jedna z mojej niedużej kolekcji.

Jak co roku pod sufitem wieszam girlandy .Tym
razem zawisły na nich moje szydełkowe gwiazdki i grzybki.Bardzo nieperfekcyjne :)

Wśród ozdób w moim domu nie może zabraknąć figurek.Dla jednych to durnostojki ,dla mnie to przedmioty które ocieplają wnętrze,nie muszą mieć innego zastosowania.
                  Wiszące zabawki - ptaszki ,aniołki a wśród nich Mikołaj w balonie.
                      Dlaczego nie ? W końcu zbliżają się najmilsze święta i znowu można choć przez chwile
                        odnależć w sobie odrobinę dziecięcego entuzjazmu.

pozdrawiam
M.

czwartek, 15 maja 2014

nowa torba do pracy

 Już zapomniałam jak przyjemnie się szyje, dopóki nie pojawiło się nowe zamówienie na dużą torbę do pracy dla faceta :), a dokładnie mojego męża, na którym moje dzierganki wrażenia nie robią,ale torby to już tak i to bardzo...
Żadne hafciki oczywista nie wchodziły w grę, no może poza logiem  jego pracowni ,no i moją "marką"cha,cha..
Jak przystało na rasową "dżinsówkę",uszyta jest z przetartych  wranglerów ;).

                                          Wyszła taka całkiem duża,"casualowa" torbisza unisex.

                                                          Efekt przypadł do gustu "zamawiającemu",no i tym
                               razem będę mogła poobserwować jak moja torba spisze się przy
                                szorstkim traktowaniu ;)
                         

pozdrawiam ciepło i wracam do damskich klimatów w temacie torebek,bo nie ukrywam,że strasznie mnie korciło żeby dodać jakąś wisienkę .
M.

wtorek, 22 kwietnia 2014

Rożek dla Royal Baby ....

                 czyli Jerzego Aleksandra vel Dżordża Aleksandra ( stąd tytuł :) ), powstał w ostatnim trymestrze ciąży i był ostatnią rzeczą jaką udało mi się uszyć.
Prawdę mówiąc przez 9 miesięcy w ogóle nie chciało mi się nic  popełniać,a rożek wyszedł poniekąd z poczucia obowiązku i pod wpływem przymusu wewnętrznego :) Projekt powstawał mi w głowie przez jakiś czas .Nie miałam  jakiegoś gotowca ,ani wzorca do skopiowania.Sen z oczu spędzały mi wiązania,ich rozstaw i ilość.( stres w klimacie,oo matko żeby tylko dziecko dołem nie wypadło  ;).
Obawiałam się też,czy aby nie wyjdzie mi rożek zbyt wąski,albo co gorsza w ogóle niepraktyczny ze względu na ilość wstążek do wiązania.
W rezultacie stanęło na 3 kokardkach (jedna schowana w środku,jedna na dole i jedna z boku) i  guziku z pętelką (bardziej dla ozdoby niż z potrzeby). Przyjęłam ,że rożek po rozłożeniu ma mieć wymiar ok.80x80cm,a po złożeniu ok. 75x40 cm.Uszyty został z trzech warstw , oczywiście z ocieplinką w środku.Usztywnień nie dawałam,żeby mógł pełnić rolę kołderki ,kiedy Jerzyk z rożka wyrośnie.Za modela posłużyło mi skośnookie dziecko mojej Lili  ;)





.....które na szczęście wielkością nie odbiegało od właściciela .






A tu zbliżenie na detal bocznego wiązania.Przy okazji widać,że gotową tkaninę patchworkową przeszyłam fantazyjnym szlaczkiem,to dało całkiem miły efekt.


 Wiązanie dołem....


                                                wizytówka,ręcznie haftowana.




 i guzik z pętelką.


Rożek sprawdził się przede wszystkim jako śpiworek do wózka.W zimie był niezastąpiony.


A tak wygląda po rozłożeniu.




Żeby nie zamotać się ze wstążkami ,która z którą ma się wiązać, postanowiłam,że pary będą w ty samym kolorze. (dziwne zdanie ).


No to chyba tyle na temat mojego" niesamowitego dzieła".

pozdrowienia od przystojnego Jurka  :)


i ode mnie rzecz jasna też.
M.

poniedziałek, 28 stycznia 2013

panta rei ???

Żeby nadać moim blogowym zapiskom nieco filozoficznej głębi ,którą ostatnimi czasy zatraciłam w ferworze szalonego romansu z maszyną,powiem,że i owszem
    panta rei.....ale nie do końca,bo na przykład niezmiennie  podoba mi się pewien określony typ mężczyzn
    o uroku osobistym wokalisty Maroon 5......
,który w połączeniu z rozbudowanym instynktem ojcowsko-opiekuńczym ,tworzy dla mnie idealny "duet".

 I to tyle z "głębi"na dzisiaj ,bo jak wiadomo filozofię należy dawkować rozsądnie,podobne jak zachwyty nad płcią męską :)


A ze spraw aktualnych pochwalę się sobotnią kawą z Marianką -Wiewiórą,która zamówiła u mnie torbę.
Torba szczęśliwie wzbudziła entuzjazm ,a my rozmawiałyśmy praktycznie o wszystkim, tak jakbyśmy znały się wieki :)

Marianko,jeszcze raz to powiem-było mi miło Ciebie poznać i cieszę się ,że moje wyobrażenie o Tobie pokryło się z rzeczywistością :) Mam nadzieję,że i Ty nie byłaś zawiedziona(choć nie mam 1.90 wzrostu),kurcze nie wiem o co chodzi,ale kolejna już osoba mówi mi ,że myślała,że będę wyższa :D

A tu śliczna Marianka z nową torbą :)


                                                             buziaki
                                                               M.

poniedziałek, 24 września 2012

Torbiszonów nigdy dość ...


To prawda stara jak świat.     Butów i torebek nigdy nie jest za dużo. :)
Dlatego jesienny sezon szyciowy rozpoczęłam od szycia dużej "torby weekendowej" na moje zabawki robótkowe.W tygodniu nie zawsze jest czas na hafty itp...,a weekendy wiadomo....Dlatego gdy gdzieś wyjeżdzam lubię mieć już wszystko spakowane.
Teraz słów kilka o samej torbie.Krój prosty,z głowy ,cięty z ręki bez szablonu czyli na "łoko".Tkanina na torbę imitująca patchwork przepikowana na łączeniach łatek.
W środku ozdobna podszewka ,a pomiędzy wnętrzem i zewnętrzem tzw.  gruba ocieplinka dla dodania efektu przy pikowaniu.
Z przodu kieszonka z haftem wykonanym przeze mnie jeszcze w lipcu.Jeden z serii aniołków na każdy dzień tygodnia.Pamiętacie pozostałe aniołki ?
Duże,czerwone uszy to  paski do torebek,dostępne w każdej pasmanterii, dodatkowo "uślicznione" tasiemkami w maleńkie serduszka.
Małe uszy boczne szyte z tasiemek z nadrukami od Roksanki z bloga Retro Soap (ukłony dla przemiłej właścicielki :) ) i pasiastej krepy.
"Rozdziawienie" (cóż za profeska przeze mnie przemawia) wykończone lamówką szytą  ze skosu.



Bok......                                                                       i            tył.
Mój kącik  :)

No i "jesienności" w domku moim.




BUZIAKI
M

środa, 28 września 2011

Jesień za moim oknem stopniowo rozlewa się złotym karmelem.

Jesień za moim oknem stopniowo rozlewa się złotym karmelem.A ja bujam się na huśtawce nastrojów.Jest we mnie coś z kobiet Almodovara,jakaś taka histerycznośc,a potem apatia.Może to menopauza ?????;)
Lubię teraz pisać do Was,bo to takie antidotum na smutki,jak telefon do przyjaciela. Tymczasem szyję,sobie,a właściwie nie sobie. Dla Magdy..ocieplacz na dzbanek do kawy,wąski i cylindryczny.Dla żartu przymierzyłam go na mojego grubaska.
Oczywiście nie pasuje,ale na zdjęciu wygląda ładnie,cóż życie to gra pozorów..

Jesień,jesień,te jarzębinki są od mojej ulubionej pijaczki...po czym poznać ,że się człowiek utożsamia z miejscem ??
A no właśnie po tym ,że się ma ulubiony parkan,bistro,pijaka....i swoje wróble za oknem.

czwartek, 8 września 2011

"Dziecinna" kołderka


Wreszcie udało mi się dokończyć kołderkę dla Lilki.
O ile początki tej robótki były lekkie ,proste i przyjemne,to póżniej nastąpił gwałtowny spadek formy i szału twórczego.
Tutaj są zbliżenia niektórych modułów,ot sama radosna twórczość,technika mieszana.
Kiedy jednak skończyło się haftowanie i naszywanie i trzeba było pozszywać ze sobą kawałki to zaczęły się schody.
Nie mam praktyki ,a i pewnie cierpliwości do przyswajania tajników szycia na maszynie.
Niby zszyć potrafię,ale...no właśnie szycie, a Szycie ....wielka przepaść.A w niej moje przekleństwa,pogróżki i kalumnie rzucane na starą,ale rzekomo jarą maszynę.

Kołderka została uszyta z dwóch warstw , mojego patchworku i ociepliny z pikowanym podbiciem .wymiary 95x125cm.Bardzo polecam taką ocieplinę,rozwiązuje problem materiału "spodniego".
Wszystkie wzory haftów są mojego pomysłu ,zarówno serduszka ,jak i scenki mają charakter wiejsko-sielski( wpływ miejsca :) ).

Po złożeniu na pół kołderka idealnie pasuje do Lilkowego łóżeczka.
Lila w pełni zaakceptowała.

Miłego wieczoru

czwartek, 14 lipca 2011

wsi niespokojna......acz wesoła








Tkwiąc w półszpagacie między miastem a wsią uprzejmie donoszę,że:
życie wiejskie bynajmniej nie wpływa na mnie kojąco,ponieważ
-moje dzieci mając większe pole do popisu wciąż dostarczają mi nowych powodów do zmarszczek,siwizny i knucia zemsty,
-tyję kilogram na dobę ,a to dzięki kuchni,a zwłaszcza wypiekom mojej bratowej( a niech Cię....),ja gotuję równie żle jak w mieście i przypalam z podobną częstotliwością.
-poranne szczekanie mojej suki,która zupełnie oszalała, wcale mnie nie cieszy,zwłaszcza gdy muszę ją wypuszczać w środku nocy lub wpuszczać do domu, bo cholerna hrabina nie może się zdecydować.
-pogoda do bani,zamiast namiastki Saint Tropez mamy jesienne słoty,smucenie przy kominku i niechybne popadnięcie w winoholizm.
-w krzakach czają się żmije,a w murowanku szerszenie.
-wizerunkowo popadam na samo dno,stare gacie,kalosze i sweter to mój ulubiony zestaw.

Może na powyższych zdjęciach to wygląda sielsko ale ,nie wierzcie ,że tak jest.

Tymczasem szyję i haftuję jak najęta, rozpracowuję starą maszynę Radom,która jest bardziej kapryśna od Mani i Lili razem.
A to kilka z moich nowych modułów do kołderki.






Pociechą jest Wasza pamięć i miłe komentarze :)za co jestem niewymownie wdzięczna ,oraz wizja nadchodzącego spotkania z przyjaciółmi i spędzenia całego tygodnia razem.

Ściski
p.s. lepsze foty-Ewy ,gorsze -moje.