poniedziałek, 30 maja 2011

Groszki i róże :0)




Wiem,wiem jest taki blog i mam nadzieję,że jego właścicielka(którą pozdrawiam serdecznie) nie pogniewa się na mnie jeśli zapożyczę ten piękny zlepek słów na potrzeby postu.
Tym razem chciałam pokazać jakie nowinki zagościły w moim domu.
Ale najpierw tytułowe groszki i .....


Prezenty imieninowe :kosmetyczka z moją ukochaną Marilyn i słodkie materiałki , z których wkrótce coś uszyję.
bukiet wiejskich kwiatów.....





znowu dziewczynka w groszki,a co tam...

i coś co baaardzo lubię,przedmioty ręcznie robione z gliny,maselniczka,mydelniczka i naczynko na pieprz i sól.wspaniała sprawa!






A na koniec moje propozycje na dzień dziecka.
Piękne książki wydawnictwa Zakamarki.
Pierwsza w przyjemny sposób opisuję dzieciństwo i twórczość Astrid Lingren.Przy okazji dowiemy się jak wiele w książkach jest z samej Astrid i które przygody Pippi ,Dzieci z Bullerbyn czy Emila ze Smalandii są historiami z życia wziętymi.
W książce są też zdjęcia autentycznych domów,w których toczy się akcja tych opowieści.
W drugiej książce,narratorka, którą jest mała, wesoła Linea przybliża dzieciom życie i drobek artystyczny Moneta,a także pojęcie impresjonizmu w sztuce,wszystko w bardzo interesujący i przystępny sposób.
Obie książeczki są prawdziwym rarytasem estetycznym.Piękne ilustracje,wiele ciekawych informacji ,te pozycje nie zawiodą zarówno starszych dzieci jak i dorosłych.Szczerze polecam na prezent zwłaszcza dla dziewczynek w wieku lat 5 do 105.Buziaki i piękne dzięki za słowa,taki namacalny dowód Waszej atencji.

niedziela, 29 maja 2011

perełki na nitce życia

Podobno nasze życie jest ciągiem podobnych do siebie dni, wypełnionych sekwencjami czynności wykonywanych mniej lub bardziej rutynowo.
Codzienne krzątaniny urozmaicamy sobie perełkami wspólnych "byćrazem" zwanych potocznie przyjęciami rodzinnymi.
Na mojej niteczce życia ostatnio pojawił się cały ciąg takich "koralików".










Dzięki temu dni ,które czasem ciągną się jak makaron mogą zapisać się w naszej pamięci....choć każdy zapamięta coś innego,a te sama zdarzenia będą miały dla nas różny wymiar,kolor i zapach.



Ważne,żeby umieć uchwycić te wyjątkowe chwile i pielęgnować w sobie ich wspomnienie .
Być może kiedyś staną się najlepszym balsamem na smutek,zgorzknienie i ból w stawach.

niedziela, 22 maja 2011

Świętowanie w plenerze






Im dłużej żyję tym częściej łapię się na tym,że w każdym przedsięwzięciu szukam przede wszystkim prostych i szybkich rozwiązań.
Tylko czy pójście na skróty lub obranie bezpiecznej drogi bez ryzyka daje nam prawdziwą satysfakcję ?
Urządzając przyjęcie można zaprosić gości do restauracji i uczcić w przyjemny i wygodny sposób dowolną uroczystość.
Ale jeśli ma się prawdziwą odwagę i zapał można też urządzić fetę w plenerze.
Gwarantuję Wam ,że wrażenia będą nieporównywalnie lepsze.
Magdo,Michale -brawa!

piątek, 20 maja 2011

głupotki idiotyczne :)





mój



DOM



jest



moim



zwierciadłem.



wspólnym



mianownikiem



potrzeb



codzienności,



i estetyki



dyktowanej



moim



widzimisie.





miłego weekendu !!

środa, 18 maja 2011

osobowość w kuchni







Dziś spędzam dzień -w kuchni,
Myśląc o-tym czym jest osobowość,
ubrana w sztandarowe paski a'la CHANEL,
obserwuję swoje dzieci Tak podobne i różne zarazem.
choć doceniam to co mam,dobrodziejstwo wolnego zawodu i pielesze rodzinne,
zdarza mi się zatęsknić za pracą poza domem......





Lila w krainie marzeń sennych.


Mania czyta obojętna na wszystko.

poniedziałek, 16 maja 2011

lawenda w vanity fair i madzika pyta w ważkiej sprawie :0)



Witajcie kochane/ni
Zapraszam do mojego targowiska próżności gdzie pojawiły się nowości do domu.

a poza tym Madzika pyta :

Czy nosicie kapelusze ?

kisskiss

niedziela, 15 maja 2011

O Holender !






Jestem na takim etapie zobojętnienia na dziwactwa,że nic już mnie nie zaskoczy.
Nawet dojenie krowy w centrum stolicy.Do tego z wymion rzeczonej krowy nie leci mleko ,tylko sok pomarańczowy....


Ale,ale od początku.Wybraliśmy się dziś przed południem na polską wersję święta holenderskiego na ul.Kubusia Puchatka.Może któraś z Was też była???Rozglądałam się ,ale żadnej z e-koleżanek nie wypatrzyłam(inna sprawa czy bym Was w ogóle poznała :))
No więc byliśmy z przyjaciółmi ulubionymi,ale niewszystkimi ( Aniu ,Arturze o Was myślimy....)
Ci z którymi byliśmy wylatują niebawem do NY i musieliśmy się nimi troszkę nacieszyć.
Troszkę dosłownie bo ulewa przerwała nam zabawę.
A było naprawdę sympatycznie,dużo tzw.atrakcji dla dzieci m.in. dojenie plastikowej krowyw skali 1:1,skoki w workach,chodzenie na puszkowych szczudłach,rzut do celu,obgryzywanie piernika dyndającego na sznurku, oraz kiermasz rzeczy używanych.Sprzedawali głównie najmłodsi swoje zabawki, gry i książeczki.Moje dzieci ponieważ nigdy nie mają dość, postanowiły uzupełnić zapasy precjoz o cudze rupiecie. :)
Ale nie mam żalu,bo sama robię podobnie.








Mania wchodzi w okres "wyłączania się".W czasie jazdy słucha swojej muzyki obojętna na "dialogi rodzinne".
A Wy co dzisiaj robicie ??
kisskiss
Dodaj obraz