......niezbędny mebel dla kobiety spędzającej dzień na wysokich obcasach.
Kiedy zobaczyłam go w sklepie wiedziałam ,że to ten jedyny.
Błyskawicznej decyzji o kupnie pomogło zdarzenie rodem z jakiejś farsy.
Wyobrażcie sobie dwie rozgadane laski w sklepie,takie co to wszystko biorą do ręki i komentują po czym odkładają na miejsce.
Sprzedawczyni o wyglądzie Cruelli De Mon,śledzi je nienawistnym wzrokiem.
Kiedy wreszcie decydują się na zakup 5-iu jabłuszek z wystawy,ta zrobi wszystko by wreszcie sobie poszły.
Dostać się do wystawy to jednak nie lada sztuka,trzeba przesunąć kolumnę jońską,klatkę z ptaszkiem,parawan, mahoniowego tygrysa i milion innych bzdetów,no i kiedy wreszcie prawie jest już u celu,a jej kościste palce dosięgają pierwszego jabłuszka, słyszymy głośny brzdęk i wielki szklany wazon ze sztucznymi chryzantemami ląduje na terakotowej posadzce.
Następuje długa pauza w trakcie której przez głowę przelatuje milion myśli i scenariuszy dla możliwych zakończeń .
Sprzedawczyni myśli sobie zapewne "szlag,ostatni raz jestem miła !".
Upiardliwe laski-panika,co tu robić ,wiać czy stać ?
W końcu jedna z nich ( ta bardziej bezczelna i upiardliwa za razem) wychrypuje-"to może ja wezmę ten fotel jeszcze....."
Bo w końcu trochę czuje się winna ,ale nie na tyle by płacić za wazon ,którego przecież nie zbiła sama,własnoręcznie i "tymy rencyma".Nie che jednak by sprzedawczyni myślała ,że dla głupich jabłuszek po 2 zeta za sztukę zbiła wazon za '\2 miliony".
No i tym sposobem marzenia stają się rzeczywistością .Oczywiście wszystkiemu pomógł ślepy los ,albo jak kto woli przypadek.
pozdrawiam spowita w mrokach i wciąż z jabłkowym kacem.