poniedziałek, 2 maja 2011

Bo najgorsze jest to myślenie ...





.......-powiedziała pulchna mamuśka do swojej kumy ,a ja nadstawiłam uszy jak anteny ,zaintrygowana strzępkiem zdania.
Swoją drogą zabawne jak w takich chwilach strumień skojarzeń potrafi przenieść nas w inną rzeczywistość.
O czym też ta paniusia oczekująca pod szkołą na swoje dziecię mogła tak dumać?????
Co zaprzątało jej głowę ,do tego stopnia ,że ciężar gatunkowy wymagał wsparcia duchowego u koleżanki?
Jej rysy przy tym nabrały takiej szlachetności,że w moich oczach stała się drugim Sofoklesem ,a właściwie Sofokleską,bo choć jajka miała to były one raczej w siatce...................nieważne.
Czy w głowie miała jakiś cudny utwór muzyczny ,któremu brakowało li tylko ostatnich dzwięków ??
Czy może stworzyła przyrząd do rozbierania ryby z ości i choć to niedorzeczne ,chciała by mógł także ułożyć te ości w razie p0trzeby z powrotem na miejsce.
Moja wyobraznia szalała jak lis w kurniku.

"POMIDOROWA CZY BARSZCZ no znowu nie wiem."-Spuentowała "wizjonerka",a ja poczułam się tak jakby ktoś wyrwał mnie ze snu.
******
zimny weekend w naszym domu na wsi.


p.s.
Z nowinek wizażowych,obecnie jestem już miedziany-mahoń girl.
Jak tak dalej pójdzie to do zimy będę brunetką. Foty brak.
buziaki ślę i dziękuję za wszystkie słowa otuchy i komentarze pod poprzednim postem.
Witam serdecznie nowe obserwatorki .
kisskiss

9 komentarzy:

  1. swoją drogą ciekawe, że w całych dziejach ewolucji homo sapiens chodziło głownie o MYŚLENIE. A tu "sapiens" nabrało nowego, dosłownego do bólu znaczenia - że nasapać się trzeba przy tym myśleniu - i to o czym? ech...

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurczaczki no rzeczywiści- i to i to czerwone. Trudny wybór.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czyli kochana idziesz w rudości :) ja też dużo kombinowałam ale na rudościach się zatrzymałam, tylko czerni nie polecam bo to taki upiorny kolorek :)
    Kiedy zaczęłaś pisać o tej kobitce snuły mi się w głowie różne myśli, niepokojące z lekka, bo jak ja rzucam takie zdanie to właśnie się niepokoję, a tu taka miła niespodzianka. Cóż jedni maja problemy a inni PROBLEMY. Pozdrowionka śle.

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja się tej pani nie dziwię:)Czasami tez nachodza nie takie "filozoficzne myśli".Pozdrawiam majowo, pokaż się z tym nowym kolorkiem:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ewo-witaj bardzo spodobał mi się Twój komentarz,czuję ,że nadajemy na podobnych falach,pozdrawiam :)
    Haniu-barszcz ostatecznie może być biały...buziolek
    Wiewóra-oj idę,a włąściwie już weszłam i ani mi się śni wychodzić.Dziękuję Ci kochana za Twój piękny,bogaty komentarz pod poprzednim postem.
    ABily-mnie też nachodzą takie gdybania,ale raczej w samotności.Fotę zrobię for sure :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Obstawiam barszcz... wszak na pomidory jeszcze nie sezon ;-)
    A mówi się, że myślenie nie boli...
    Ściskam czule!

    OdpowiedzUsuń
  7. ot nie miala baba co robic znalazla sobie temat do rozmyslan :) w sumie nie wiem dlaczego nie brala pod uwage ogorkowej... moglas podrzucic kilka propozycji, do konca tygodnia moglaby opracowac cale menu ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Madziu, super, macie domek na wsi!!!Zazdroszcze:)
    Wracajac do watku zupy...
    coz...pomidorowa...ale jaka?z ryczem?z Makaronem? z kluskami? na ostro? po chinsku?z bazylia po wlosku? z proszku? z koncentratu?
    Barszcz...wigilijny (chociaz nie, to maj a nie grudzien)...po ukrainsku? czerwony?...ze swiezych burakow? czy z koncentratu?
    Kwestia ugotowania zupy jakby nie patrzec...zmusz do myslenia:)
    No i a propos zupy. Moj maz bedac pierwszy raz w Polsce jadac po naszym osiedlu na jednym z blokow zobaczyl duzy napis sprayem: daje d... za talerz zupy...po czym spytal mnie co to znaczy...hmmm, przetlumaczylam...a on na to: to w Polsce zupa taka droga???
    buziaczek
    aga

    OdpowiedzUsuń
  9. Ideał sięgnął bruku, a raczej garnka:)))
    A propos anegdot dotyczących zup przypomniała mi się pewna autentyczna historyjka, którą opowiadała mi kiedyś moja koleżanka. Otóż jej siostra wychodziła za mąż za Włocha, wesele było w Polsce. W momencie, gdy wszyscy goście przyjechali po ceremonii do restauracji, zasiedli za stołem, przy którym były już przygotowane talerze wraz z makaronem na nich. Trzeba było tylko poczekać na wniesienie waz z rosołem. A cała włoska rodzina pana młodego chwyciła za widelce i zeżarła ten makaron na sucho zanim kelnerzy zdążyli wnieść rosół.:)))
    Fajnie, że macie domek na wsi, Lilusia w skupieniu rybki łowi, słodziak kochany:)))
    Buziaczki Madziku, pozdrawiam cieplutko i dawaj miedzianą fotkę:)))
    M.

    OdpowiedzUsuń