wtorek, 27 kwietnia 2010

Historie kuchenne c.d.

Hafcik narasta dość ospale,rzec można.Na szczęście nie ma tu żadnej presji czasu.
.


Tymczasem ciąg dalszy historii kuchennych,oraz samozachwytu nad komponowaniem półek .
Marianna patrzy na mnie z coraz większym niepokojem kiedy skaczę po krzesłach i robię zdjęcia utensyliom kuchennym.;) No cóż matka tak już ma...
Ostatnio na miniaturowej półce goszczą świnki,ten kredensik za nimi działa na moją wyobrażnię.

Stara półka zakopiańska, przerobiona na modłę schabby ,pamięta czasy naszych babć,wyszperana 10 lat temu na strychu.Uwielbiam jej możliwości prezentacyjne.
Przerobiłam z nią wszelkie możliwe kompozycje. Ostatnio niestety trochę o niej zapomniałam..


Moja półeczka"biało-niebieska".Pochodzi z dawnej kuchni mojej mamy.Kiedyś była brązowa.W mojej kuchni ma stałą ekspozycję w dwóch dominującyh kolorach. Przedmioty oczywiście zmieniają swoje miejsca( jak wszystko w moim domu, ale paleta barw pozostaje.)
Czy już pisałam o swojej obsesji na punkcie emaliowanych naczyń puszek itp.?


Na koniec "zakopianka" w wersji zimowo-świątecznej.Wiem,że już nie wypada ale lubię czasem złamać konwencję.

Dziękuję wszystkim czytającym. Pozdrawiam już prawie majowo :)

niedziela, 18 kwietnia 2010



Znowu pracuję nocą. Ostatnio tak mam.Kończę zimowy pejzaż, choć aura za oknem mnie nie nastraja raczej.Muszę jednak wziąć się w garsć,okielznać demony.
Moje pracowite anioly czekają na 5 sióstr i oprawę. Pochodzą z opracowania 7 days angels, mają mnie zagrzewac do domowych obowiązków i systematycznej pracy,a to mi jak na razie nie idzie.

Dzieci spią a ja jak zlodziej kradnę te chwile .
O czym snią?
Mam nadzieję ,że sen w ich glówkach maluje tylko piękne obrazy.
Trzymajcie się cieplo.

sobota, 10 kwietnia 2010

piątek, 9 kwietnia 2010

Dzisiejszy post będzie mocno robótkowy.Trwam ostatnio w jakims uniesieniu tworczym, kończę jeden projekt, zaczynam kolejny ( może czas zakończyc urlop wychowawczy i wrocić do pracy ;)
- Nie,Marianna odradza. Dzieci ,zwlaszcza te mlodsze lubią kiedy mama jest w domu, co tam biuro co tam architektura,nie zając nie ucieknie. Może i tak. Przynajmniej jest czas (powiedzmy,że jest :) )żeby poszyć, pohaftować itp. itd.
Moje mroczne hobby, mroczne bo realizowane po zmroku. Kiedy moja mala trzoda idzie spać ja mogę usiąsć i dziergać,wzrok rujnować do woli. Na nic lament rodziny, ja trwam w swym szaleństwie już dobre kilka lat. Czasem lapię oddech i nie robię nic przez tydzień lub dwa, ale potem ze zdwojoną pasją wyszukuję wzory, tkaniny, muliny kolory.Ciągnie wilka do lasu oj ciągnie.
Pokazywalam juz samplerek, a tu już skonczony prezentuje się tak.
A tu jeszcze fokusik na detale :

Samplerek mial byc wiosenny, dziewczyny nie pytajcie mnie dlaczego oko mi się z wiosną kojarzy, nie mam pojęcia...
-Marianna urodzila się 1 kwietnia 9 lat temu.:)
Poniewaz trans dziecięco - hafciarki trwa u mnie juz jakis czas, pokażę teraz haft , który zrobilam juz jakis czas temu. Robiąc go nie wiedziałam,że będę miec dwie córki, to chyba podswiadomosc mną kierowala, bo motyw dwóch dziewczynek pojawil się w moich pracach wielokrotnie, a oto one.

Bardzo spodobala mi sie sentencja pod obrazkiem , bo czy nie jest tak ,że szczęcie zależy od nas samych ? Jednego cieszy slonko za oknem , a drugi potrzebuje fortuny żeby poczuć radosć i satysfakcje.
A tu jeszcze dziewczynki na mostku, dawne dzieje...


I na koniec kieszonka, którą szylam i haftowalam wczoraj .Przypomnialam sobie przy okazji ,że są takie sciegi jak makramowy,łańcuszek,falisty,supełkowy.

Miła odmiana po tysiącach krzyżyków.
Kieszonka już ma nową wlacicielkę, którą całuję i pozdrawiam.
To chyba na tyle, milego wieczorku dziewczyny :)

wtorek, 6 kwietnia 2010

Co mówią o nas nasze kuchnie ? Może mówią,że chcialybysmy dobrze gotować ,być drugą Nigellą co najmniej?


Może zdradzają nasze wyznanie ?



Może ujawniają naszą obsesyjną milosć do porcelanowych zwierzątek?



Może wytrawne oko dostrzeże w nas dobrze rokującego choć nieco balaganiarskego ogrodnika ?



Nasze kuchnie mogą wyrażać nasze zamilowanie do miniatur wszelakich...



Zdradzać nasze uzależnienie od e - baya oraz angielskiej "niezbyt taniej" porcelany....



....którą potem z nadzieją eksponujemy, licząc ,że kto zobaczy i doceni ;)



Nie oszukujmy się, kuchnie mówią o nas wszystko.


c.d.n.

niedziela, 4 kwietnia 2010

Wielkanocne impresje



Mamy swięta i ...zapalenie krtani,konkretnie madame
Lililą ma..Niefajnie, ale jakos dajemy radę.Kto ma dzieci to wie jak to jest..
Nie znasz dnia ani godziny, zawsze może co się przybląkać, a potem jazda po przychodniach i ostrych dyżurach.W swięta slużba zdrowia jest szczególnie dobrze zorganizowana:)Nam trafil się lekarz żartownis. Na początku oznajmil,że nie jest pediatrą, a dyplom kupil na bazarze...No cóż jeli chcial rozladować nasz stres chorobowy ,to powiedzmy,że mu się udalo.
Poza tym wszędzie kolorowo i radosnie :)
Wielkanoc kipi od kolorów ,a ja ukradkiem tworzę wiosenny sampler .Przenoszę na aidę motywy prosto z glowy, które kojarzą mi się z tą porą roku.
Wykorzystuję różne przydasie,,cekinki, guziczki, wstążeczki, koronki...Lubię taką robótkę calkowita impowizacja, a poza tym w każdym momenie można ją skończyć.
Pozdrówka



czwartek, 1 kwietnia 2010

Czy już mówiłam, że odnalazł się królik ?

No dobrze, nie ten królik, choć zapewne dziewczynki byłyby szczęliwe...Mój jest mały i raczej nie ma białego futerka ,które małe łapki chciałyby pogniesć...
Dlatego może sobie stać lub wisieć w spokoju.:)


Poza tym na zmianę jedni pilnują...



Drudzy robią rzeczy zakazane...
Ja bawię się w szycie i trochę haftuję,trochę sprzątam i nie gotuję (za to namiętnie przypalam, w tym nie mam sobie równych:D )
A przesłanie na dzis -


Trzymajcie się ciepło :)
Powinnam zacząć piec ,ale jak mawiała Scarlett- "Pomyslę o tym jutro."