niedziela, 30 stycznia 2011

niedziela z Agnieszką i "sew mama sew"



Chodził dzisiaj za mną ten tekst Osieckiej :

Między nami po ulicy,
pojedynczo i grupkami,
snują się okularnicy ze skryptami.
I z książkami,
z notatkami,
z papierami, kompleksami.
Itd., itp.,
itp., itd.,
itd.

Uszy mają odmrożone,
nosy w szalik otulone,
miny mroczne.
Taki dzieckiem się nie zajmie,
tylko myśli o Einsteinie.
Itd., itp.,
itp., itd.,
itd.

Gnieżdżą się w akademiku,
mają każdy po czajniku.
I nie dla nich de volaje,
i Paryże, i Szanghaje.
I nie dla nich baju bach,
ani lala, ani buba.
Itd., itp.,
itp., itd.,
itd.

Tylko czasem przy tablicy,
wiosną jakiś okularnik,
skradnie swej okularnicy pocałunek.
Wtem okular zajdzie mgłą,
przemarznięte dłonie drżą.
Potem razem w bibliotece,
i w stołówce, i w kolejce.
Itp., itd.,
itd.

Wymęczeni, wychudzeni,
z dyplomami już w kieszeni,
odpływają pociągami,
potem żenią się z żonami.
Potem wiążą koniec z końcem
za te polskie dwa tysiące.
Itp., itd.,
itd.


w obiektywie Mani.


A poza tym po staremu.


****
Dostałam od Maju miłe wyróżnienie
Przekazuję dalej:
Milmato,
Mirce,
Oli_83,
Kerry-Marcie,
Inkwizycji,
Mcdulce i Żani,
Abily,
Adze,
Folmyself,
Bramasole.

i padam do nóżek.

środa, 26 stycznia 2011

O książkach,tym razem poważnie (prawie)






Przeglądając moje dotychczasowe posty doszłam do wniosku,że pisząc o sobie , swoim domu i życiu nieco ironizuję, często używam formy pół-żartem,pół-serio.Świadomie (albo i nie) spłaszczam swój obraz w waszych oczach, jawiąc się chyba jako osoba zgoła niepoważna,pozbawiona stresów ,ot taki kolorowy ptak.
Oczywistym jest ,że blogger podobnie jak papier znosi wszystko ,a my kobiety poobijane dniem codziennym,poddawane stały dawkom stresu za kółkiem i nie tylko, odbijamy sobie w świecie wirtualnym dodając sobie trochę więcej humoru i luzu, niż go mamy w realu.
Tyle o mnie.
A teraz o moich książkach.
Zastanawiam się jak jest mój stosunek do nich.Nie jestem molem książkowym,ale raczej nałogowcem,dla którego każdy pretekst jest dobry by "otrzeć się o witrynę księgarni".Kupuję książki,nie wypożyczam (mam w tym względzie jakieś zakodowane wstręty,zaraz sobie wyobrażam,kto czytał przede mną i gdzie...nie są to obrazy miłe ani strawne więc ograniczę się w kontynuacji tego wątku).
Czytam skokowo kilka pozycji jednocześnie,kontrastując lekkie utworki z mocniejszym kalibrem,np.Do Wirginii Woolf biorę sobie ciocię Austen, a na doczepkę kilka albumów wnętrzarskich co dla mnie wzrokowca jest niezbędnym elementem.
Książki przeskakują z półki na półkę,nocują pod łóżkiem lub gdy łaskawie pozwolę,na nocnym stoliku.Książki w moim domu są wszędzie.(Chwila na zastanowienie.....tak absolutnie wszędzie ).
Obfacanie wszystkich byłoby tragicznym nadużyciem waszej cierpliwości ,pozwolę sobie zatem wybiorczo pokaząć te pozycje ,które lubię,cenię ,szanuję.


Marquez,Nabokov,Hrabal,Hłasko tych panów lubię szczególnie i biorę w ciemno.Podobnie jest w przypadku Zafona i Mclaina.
Z Isabel Allende utożsamiam się sensualnie .


Tołstoj (a zwłaszcza "Wojna i pokój"), Dostojewski,lubię klasykę(ruską szczególnie) i czytuję co i raz dla przypomnienia.
Architektura ,a w tym Loos, Gropius, Konstantindis,czyli dalej klasyka w wydaniu fachowym.Wszelkie encyklopedie, historia architektury,dzieje itp, itd.
Popełniam co jakiś czas także biografie wielkich arystów -Leonardo da Vinici, Michał Anioł, , a także Frida, Marilyn Monroe ,Cybulski ,mam i nie wstydam się tegoż. :)

I znowu,slowniki podręczniki ,Neufert-biblia architektów, mój ukochany Frank Llyod Wright,
oraz dobre ciocie-Mary Engelbreit,Susan Branch-to one są moimi guru w sprawach tworzenia wnętrza i nastroju w domu,oraz co ważne pięknie ilustrują swoje wizje.
Jak przystało na hafciarę,mam również sporo albumów o tej tematyce,a także wszelakich książek o szyciu,patchworku i tp.

Moją największą dumą są albumy o sztuce,architekturze i malarstwie,czasem szukam do upadłego,po całym świecie a jak znajdę daje wszystkie pieniądze :0)
Jak na osobę niepełnosprawną kuchennie, posiadam sporo książek kucharskich.Lubię Nigellę za luz,kupuję książki tematyczne np.o czekoladzie,albo "Kuchnię Jane Austen"lub kuchnię z zielnego wzgórza( tu chyba przekręcam tytuł).Czytam,chłonę,zachwycam się, a moja rodzina wciąż jest głodna :0)
Stylowe wnętrza,stylowe elementy dekoracyjne ,meble,wzornictwo przemysłowe,łykam bez popijania( choć od kieliszka nie stronie,jak to się mawia :)).Lubię też albumy o sztuce ilustracji,o tym jak ewaluuje.
Znowu architektura,architektura,wnętrza.....konstrukcje.

Dla uciechy podczytuję Bakułę, Lema, Witkacego .




Książki posiadające piękną oprawę komponuję chętnie z obrazami.


Książki w moim domu to pozycje nieprzypadkowe,choć i od tego zgoła może zdarzyć się wyjątek,( co widać na zdjęciu powyżej :))

Zdaje się ,że szperając po swoich półkach ,wysmażyłam całkiem długi post ,a to zaledwie wierzchołek góry lodowej.
Część mojej kolekcji,a tu jeszcze książki męża, książki dzieci ( to już temat na innego posta).
Ciekawi mnie czy coś Was zaskoczyło w moich wyborach literackich,a może wypatrzyłyście i swoje ulubione lektury,napiszcie mi o tym koniecznie.Nic nas tak nie określa jak to co czytamy ( nawet drzwi do lodówki).
Żeby być w pełni uczciwą powiem czego nie czytam-romansy,thrillery,kryminały oraz poradniki jak schudnąć jedząc wszystko.Tego u mnie nie znajdziecie.
A Wy zdradzicie swoje gusta literackie?
Może Madzia, Inkwizycja i Abily ?
A tym czasem kiss kiss bang bang

wtorek, 25 stycznia 2011

Wyzwanie lodówkowe




Witajcie o poranku,
Madzia zaproponowała mi zabawę,coś w stylu "pokaż mi swoją lodówkę,a powiem Ci kim jesteś",tym razem nie chodzi o zawartość, ale o jej "szatę zewnętrzną".
Przez chwilę drzemała we mnie pokusa podrasowania mojej white lady i uczynienia jej more sophisticated, ale dałam sobie z tym spokoj. Te dziewczyny ,które znają mojego bloga,zdążyły się już zorientować co się dzieje w mojej kuchni :D,więc bez cienia żenady i wstydu prezentuję swoje lodówkowe kolaże .
Nie ma tu jakiejś koncepcji,kolory kształty ,układ-zmieniają się jak w kalejdoskopie,a o kompozycji decyduje humor gospodyni( nie cierpię tego słowa,po co go używam)i asystentek.
Lodówka w moim domu to po prostu kolejne miejsce wyżycia artystycznego i twórczej ekspresji,przechowywanie żywności to jej drugoplanowa funkcja :)
A teraz do zabawy zapraszam :
Mcdulkę i Żanię,
Agneshę,
i Czekoczynę.

Trzymajcie się ciepło i pamiętajcie o czapkach i rękawiczkach bo dzisiaj mróz :)

p.s.Przyszło mi do głowy ,że byłabym świetną gospodynią ( :( )programu " nieperfekcyjna pani domu",czuję ,że to mógłby być hicior,a uczestnicy zamiast katuszy i upokorzeń wychodziliby na super szczęśliwych i podbudowanych .

poniedziałek, 24 stycznia 2011

coś się kroi :)





Dla wszystkich spragnionych koloru,łyk inspiracji.
To ostatnio moja ulubiona gama .
pozdrawiam

niedziela, 23 stycznia 2011

Dobrzy ludzie na wagę złota


Lubię otaczać się dobrymi ludzmi,zarówno w "realu",jak i świecie wirtualnym.
Może i jesteśmy towarzystwem wzajemnych adoracji, nie przeszkadza mi to .
Mam nadzieję,że nasze relacje się nie zmienią i nigdy nie będziemy rywalizować o tytuł blogowej miss :) i ,że fajne blogi nie będą znikać z netu .(Elu nie poddawaj się.)

A oto piękne przedmioty przysłane do mnie przez super babki.
Od Oli-przesyłka pachnąca lawendą.


i od Mirki,jej piękne decu prace,mam już kolekcję :)


Obie dziewczyny są świetne,jeśli nie znacie ich blogów ( w co wątpię) to zajrzyjcie koniecznie.
Jeszcze raz wielkie dzięki za czas,serce i dobre myśli.
Przytulam.

piątek, 21 stycznia 2011

"Cygańska rodzina" :)










Ja również z tych "co cieszą się każdą głupotą i zachwycają byle półką jakby nic w życiu nie widziały".(cyt.niedokładny :) )
A o fajnych dziewczynach będzie w nastepym p.
buziaki x 100000000
p.s. zdjęcia autorstwa naszych przyjaciół Ewy i Tomiego, którzy pięknie dokumentują nasze życie codzienne .


p.s. Dziewczyny kochane,dziękuję za wszystkie komentarze.Dom tętniący życiem bywa jednak czasem męczący i wtedy każdy zaszywa się w swoim kącie ( Madziu kocham Twojego bloga), nie jesteśmy idealni,a raczej jesteśmy tak nieidealni,jak to tylko możliwe. :)
Wesoło i kolorowo jest jednak zawsze,a to sprawą nieperfekcyjnej pani domu. :D
Gwoli wyjaśnienia na zdjęciach jesteśmy z przyjaciółmi, jednak tabor jest tu niepełny, brakuje jeszcze Ani,Artura,Marty i Marcinka,którym ślemy kissy i hugsy. :)

czwartek, 20 stycznia 2011

To co tygrysy lubią najbardziej :)



Dzisiaj powrót starej Madziki i klamoty z jej graciarni :)
Pierwsza fotka prezentuje,puszkę z Pewexu,zakupioną w zamieszchłych czasach.Wierzcie lub nie, ale ten przedmiot przywołuje u mnie cudowne wspomnienia z dzieciństwa :))


Tacka na jajko,z klimatycznym wnętrzem kuchni a'la "Dzieci z Bullerbyn".
Uwielbiam takie rzeczy po prostu.




Komplet puszek z JYska,wiadomo dlaczego je lubię :D


Nowa puszeczka z miłą zawartością w postaci duńskich ,maślanych ciasteczek.


I na koniec szafeczka wspomnień :0)czyli mój rękoczyn dla bardzo bliskiej osoby.


I to by było na tyle,a w następnym poście napiszę o dwóch przemiłych dziewczynach i tym jak dobrze Was mieć. :)

wtorek, 18 stycznia 2011

Wyprałam swój dom








...z koloru rzecz jasna.Dla eksperymentu,żeby zobaczyć jakby to było żyć w monochromatycznej przestrzeni.
Niby to wciąż mój dom,ale czy na pewno ?

Pamiętam czasy kiedy panowała u mnie szpitalna biel,przyszły dzieci i z nimi miłość do kolorów. :)

****
Wczoraj przeczytałam bardzo niemiły komentarz na jednym z blogów.Napisała go osoba bez bloga podpisana jednak z imienia. Wyraziła się bardzo krytycznie,pisząc o bezguściu na blogach wnętrzarskich,infantylizacji i przeładowaniu.
Jak myślicie po co się pisze tak jadowite komentarze? Czy rzeczywiście są one komuś do szczęścia potrzebne?Czy taka krytyka jest konstruktywna ( tak motywowała swoją wypowiedz autorka) ?
I na koniec jakie prawo do krytyki ma ktoś kto nie ujawnia swoich gustów,nie pokazuje swojej przestrzeni życiowej, kryjąc się za pustymi słowami takimi jak-poczucie smaku,elegancja itp.
Wiem ,że ciągnę temat Kasi z wczorajszego posta,ale jakoś nie mogę o tym przestać myśleć.



p.s.
W kwestii krytyki,oczywiście domyślacie się jaka jest moja opinia.
Tych anonimowych ekspertów nie trawię, to są naprawdę zawistne zołzy,które odreagowują .
Nie podoba mi się również krytykowanie oraz doradzanie pseudo-ekspertów,pseudo-architektów,lekarzy itp. Powtórzę jeszcze raz,że siedzenie na forach wnętrzarskich nie daje nikomu kwalifikacji do doradzania, albo wytykania niedoróbek.
blogi nie są po to,żeby mi ktoś mówił czy moja kuchnia to graciarnia czy nie ...nie podoba się to good bye.:)
I powiem Wam,że uważam ,że to nie ma nic wspólnego ze szczerością czy odwagą. :)A chyba niektórzy tak uważają.
W relacji projektant -inwestor, też się nie używa sformułowań takich jak bezguście,badziew itp.,nigdy nie chciałabym swojego potencjalnego klienta tak urazić,albo dać mu odczuć,że jest gorszy ode mnie lub nie ma gustu.Trzeba umieć rozmawiać.A krytyka zawsze boli,nawet ta podszyta dobrymi intencjami.

niedziela, 16 stycznia 2011

Nieidealna






Skończyłam i prezentuję zgodnie z obietnicą.Mam troszkę tremę bo napisałyście tyle cudownych komentarzy pod ostatnim postem. Mam świadomość ,że to troszkę na wyrost,z sympatii za którą jestem Wam bardzo wdzięczna.
To miłe uczucie ,ale i dowód, że my kobiety potrafimy siebie wspaniale wspierać i dodawać sobie skrzydeł. Jestem orędowniczką stwierdzenia,że " siła jest kobietą " :)


Oto moja kieszonka, szyta ręcznie,od A do Zet,haftowana na kolanie po godzinach :) dla ślicznej,małej królewny.
Kieszonka została natychmiast spersonalizowana,bo już pojawiły się dwie inne panienki chętne przejąć to "nieidealne dzieło".


Przytulam :)