wtorek, 21 czerwca 2011

nagroda za bycie niegrzeczną

To dziwne uczucie gdy jesteś osobą pełną wrodzonych wad,
raz w tygodniu masz ochotę udusić męża,
wyrzucić dzieci przez okno,psa przegnać na trzy wiatry,zaklniesz jak szewc za kółkiem,a mimo to doświadczasz tylu radości,zupełnie niezasłużenie.

Wygrać candy to wielkie szczęście.
Zostać dodatkowo tak obdarowanym,gdzie każda rzecz, począwszy od opakowania po zawartość jest dowodem sympatii i atencji to wielki zaszczyt.
Oto moje wygrane candy -bransoletka od Kesler.
Dodatkowo otrzymałam bajkowe kolczyki, zawieszkę i woreczek z moim imieniem.Wszystko to ręczna robota Anetki.
Jestem zachwycona i bardzo szczęśliwa,że Ktoś kto mnie przecież nie zna,zadał sobie tyle trudu by sprawić mi radość.
Aneto jestem Ci bardzo wdzięczna i chylę czoła przed Twoim talentem.







Wszystkim Wam życzę takich radości i dziękuję za Waszą sympatię.

poniedziałek, 20 czerwca 2011

nie zgadniecie co

Czy u Was też pada???
U mnie praktycznie cały dzień,pogoda bardziej wrześniowa niż czerwcowa.Zażartowałam przy Mani ,co by było gdyby zamiast wakacji miała przed sobą wizję początku roku szkolnego.
Możecie się domyślić reakcji mojego dziecka ;D
Moja fantazja tym razem nie przypadła jej do gustu.
Tymczasem pokażę Wam..no nie zgadniecie..p o d u sz e cz k ę .
A to ci niespodzianka.
Znielubicie mnie chyba za to.



Klasycznie,szyta ręcznie ( nie żebym szalała za akupunkturą,po prostu maszyna chwilowo kaput ;).Hafcik -technika mieszana no i aplikacje,które są miłą zabawą i odskocznią od "trudów codzienności".

Tyle o poduszkach,choć czuję w tym temacie jeszcze pewien niedosyt i duże pole dla wyobrażni.
Myślami jednak jestem już tu....
Ten deszcz jednak czemuś służy.
buziaki

czwartek, 16 czerwca 2011

Czas płynie.....


Rok temu było tak.....








A dziś jest tak.









Czas płynie,lecz to co ważne się nie zmienia.
Śpijcie dobrze.

p.s. autorką zdjęć jest nasza przyjaciółka Ewa -wyjątkowa rejestratorka chwil i zdarzeń.

poniedziałek, 13 czerwca 2011

kolejna poduszeczka handmade i Charlie w moim domu

Jak Wam minął weekend?
Nasz był niesamowicie obfity w spotkania rodzinno-towarzyskie.
Zaliczyliśmy też występy taneczne ( Mania), występy sportowe(Maciek) ,występy wokalne :) (E.Farna) no i piżama- party-my i dzieciaki.
Było cudnie,radośnie i tak jak lubię.
A dziś już typowy poniedziałek,zakupy jazda w korkach,praca,dom,praca...:)
Wiecie,rozumiecie ;)Korzystając z chwili kiedy moje młodsze dziecie zajęło się tworzeniem,kolejnego "kliksiaka",a drugie dziecię czyta ,czyta,czyta,ja zaglądam do Was i dorzucam swoje trzy grosze.
Na tapecie kolejna poduszka hand -made,szyta ręcznie i haftowana techniką mieszaną.




Może niebawem wstawię jakąś podusię na vanity-fair.Niebawem pojawi się teżna moim drugim blogu prototyp półki hand-made w klimacie madzikowym, z haczykami i poprzeczką,coś jak ta którą miałam w łazience.Także zaglądajcie na Vanity fair.Już wkrótce....

A to już moja ulubiona poduszeczka na igły,prezent od mamy.Jest moim przedmiotem codziennego użytku,.:D Każdy ma jakieś fiołki,ato jest mój mały fiołek,takie poduszeczki właśnie..


A na konieć lilkowa wersja autorska Charliego Chaplina.

cóż nie mogę narzekać na nudę,choć może czasem byłoby miło.....
buziaki

środa, 8 czerwca 2011

troszkę smutno,poduszka z domkiem marzeń,miejska dżungla



Witajcie,
Upały ostatnich kilku dni mocno nas rozleniwiły,gdyby nie obowiązki matki rodzicielki
w ogóle odpuściłabym sobie wiele codzennych czynności.
Wieczór stał się najbardziej znośną porą dnia,można oddychać ,ba..można myśleć.
W ostatnich dniach zdarzyło się coś smutnego,coś co mnie bezpośrednio nie dotyczyło,a mimo wszystko dotknęło .Zginął tragicznie profesor z mojej uczelni,bardzo znany architekt,człowiek sukcesu znany na całym świecie.
Żal gdy nagle ginie ktoś wybitny,ktoś kto mknie przez życie jak dobrze rozpędzona lokomotywa,niestety wobec nieprzewidywalności losu wszyscy jesteśmy równi.
Nie chcę jednak ,żeby ten post był smutny,unikam tego jak ognia,dlatego staram się nie pisać gdy
łapię doła.
Pokażę Wam za to co poczyniłam w weekend.
Poduszeczka w klimatach ujutnych :)Mocno niedoskonałą,czyli cała moja.
Projekt powstał w głowie i nabieżąco był przelewany za pomocą igły nici,mulin i materałów na tkaninę.To taka moja kompilacja haftu,szycia i aplikacji i pikowania ręcznego.Nie ma nic wspólnego z Waszymi perfekcyjnymi poduszkami,ale cóż jest taka jak ja :D


Jak widać jest moją wizją domku marzeń ,z praniem rozpiętym na krzakach róży ;)
Chciałabym Wam jeszcze pokazać miejską dżunglę w ktorej spędzamy sporo czasu w letnie dni,oczywiście do czasu gdy nie przeniesiemy się do domu na wieś( a to już niedługo !Hura,hura ,hura!).Ta namiastka ogrodu to taras moich rodziców,dzieciaki świetnie się tu czują !








Zapominam ,że jest to środek dużego miasta i to jest piękne.
A tak wyglądało okno w moim pokoju o poranku,w domu jeszcze mrok ,a świat już zalany słońcem.
I już zupełnie na koniec,głowonóg Lilki,a mój powód do dumy.
Ma dopiero 2lata i 4 msc a już potrafi narysować takiego ludzika.
Czyż nie jest genialna????( to oczywiście pytanie retoryczne :)każda matka ma fisia na puncie swoich pociech)Ale z tym rysunkiem to rzeczywiście nas zaskoczyła,przeskoczyła na poziom 3-4 latka.
buziaki i kolorowych snów

sobota, 4 czerwca 2011

na trawie









Jedyne życie, które ma sens, to życie towarzyskie.( cyt.Edward Dziewoński) ;)
Miłego łikendowania :)

czwartek, 2 czerwca 2011

Może gdybym miała większe piersi..

.....lepszy nos i w ogóle...-zadumała się eS nad swoim jestestwem ,kontestując obraz miasta ,który zmieniał się przed naszymi oczami.
Patrząc na tą młodą ,pełną życia kobietę,której absolutnie nic nie można było zarzucić pomyślałam,że może zamiast silikonowych wkładek przydałaby jej się operacja mózgu,ale ugryzłam się w język.
Niewątpliwie w dzisiejszych czasach jesteśmy tak zalani wyidealizowanym imagem bohaterów popkultury,że po trosze zaczynamy patrzeć na siebie przez pryzmat tego szaleństwa.
Jednocześnie odganiamy od siebie myśli ,że może nasz wizerunek jest istotniejszy od umiejętności i kwalifikacji.
Tylko dlaczego tak zawzięcie walczymy z upływem czasu,a każdy kolejny rok życia przeliczamy nie na dobre doświadczenia, a na ilość zmarszczek?
Chcemy być ładni,a jak nie ładni to chociaż zgrabni :)
Mieć to coś co przyciągnie i zrobi tak zwane wrażenie już w pierwszych sekundach relacji.

Pewna znana tabloidowa postać przez ostatnie kilka lat dokonała tak spektakularnych zmian wizerunkowych,że nagle wszyscy opluwający ją jak dotąd celebryci zaczęli wypowiadać się o niej z wielką estymą.
Nie za dorobek artystyczny ale właśnie za image ,butę , markowe ciuchy i dużą dozę miłości własnej,co jak się okazuje jest świetnym towarem.
Bo często dobrze sprzedaje się nie to co jest dobre,a to co nas denerwuje i prowokuje.

Nie wiem po co Wam o tym piszę,to jakiś taki zlepek zdarzeń i myśli z mojego dnia.
Być może upał tak na mnie podziałał,ale może to lepsze od agresji bo tej widziałam dziś trochę na ulicach i w korkach.

Więc żeby zakończyć prowokująco zapytam :

"Co byś sobie zoperowała,zakładając ,że to nic nie boli, a środków ubocznych nie ma ?"
Tylko proszę żadnych monologów o godnym starzeniu.
Parafrazując klasyka -cycki czy nos? Powiem bez kozery -to co mi pierwsze oklapnie.
A Wy jeśli tylko macie ochotę możecie mi szczerze odpowiedzieć .