wtorek, 30 sierpnia 2011

tu i teraz



Jeśli uzależnię moje poczucie szczęścia od jakiś pułapów ,które muszę osiągnąć, to istnieje spore prawdopodobieństwo, że nigdy nie będę szczęśliwa.

Trzeba uwierzyć, że szczęście jest tu i teraz, a zrealizowane marzenia to tylko bonus od życia.

A co mnie uszczęśliwia ?- Zwykłe ,"ogólnie dostępne sprawy".

-patrzenie na dzieci(zwłaszcza moje),

-dobre jedzenie,

-długie,kojące i inspirujące spacery,

-czułe słówka i bycie razem,

-sen,

-noszenie ładnych butów i torebek,

-grupowe malowanie paznokci,:D

-czytanie książek,

-oglądanie filmów,które poruszają czułą strunę,


………

A jak jest u Was ?

niedziela, 28 sierpnia 2011

Zapis myśli o ładzie i umiarze


Po przeczytaniu komentarzy pod ostatnim postem dotarło do mnie jak szerokie może być spektrum postrzegania tego co jest w estetyce zwane ładem.

I choć wiele z Was skądinąd bardzo sympatycznie dało wyraz swojej akceptacji mojej wizji harmonii we wnętrzu,to jednak żartobliwie napomykałyście o przeładowaniu,nadmiarze rzeczy zbędnych czy wręcz zagraceniu. J

I tu własnie nadszedł moment by dać upust swoim myślom o rzeczy, co z przyjemnością czynię,wiedząc ,że po drugiej stronie wirtualnego kabla (jak to miło brzmi)siedzą ludzie z poczuciem humoru i wyrozumiali zarazem.

Oczywiście mówię to cały czas z uśmiechem ,żeby nie było ,że nadęłam się jak żaba po letnim ucztowaniu.

Bo co to znaczy nadmiar rzeczy, albo zagracenie..Zapewne dla każdego znaczy coś innego.Być może ktoś uzna,że estetycznie i gustownie byłoby ograniczyć się w komponowaniu przedmiotów we wnętrzu do jednej gamy kolorystycznej ( a może nawet jednego koloru- i byłby to np. biały).To rozsądne i bezpieczne myślenie,ale czy w życiu chodzi nam tylko o to ? (mi w każdym razie raczej nie, w końcu życie i tak funduje nam tyle sztampy i rutyny,po co przenosić to jeszcze na nasze osobiste otoczenie)

A gdzie tu humor ,gdzie wytrych i pieprzyk ;) ?(np.kabaretki fantazyjnie uwieszone u karnisza w charakterze girlandy w sypialni,czy zawsze musi być tak skromnie ????)

Dalej brnąc w swych rozważaniach rozpracowywałam pojęcie

„zagracenia”,które kojarzy mi się z dużo ilością zbędnych mebli”,a w waszych komentarzach dotyczyło chyba jednak bardziej moich utensyliów kuchennych.

Cóż, rozejrzawszy się po kuchni,po raz kolejny doszłam do krzepiącego wniosku ,że nie posiadam tu rzeczy zbędnych ,oczywiście w moim mniemaniu tylko (być może komuś wydadzą się zbędne czerwone lakierki mojego dziecka dyndające na kołku,dla mnie to ożywczy kontrapunkt,dla całej gamy pastelowych przydasiów).

.Bo to wnętrze w końcu moje,,szyte na miarę ,a nie jakaś kuchnia dajmy na to z I…A.

Dlatego rzeczy, które zgromadziłam ,mają mnie uszczęśliwiać i

Tworzyć klimat jedyny w swoim rodzaju.

Snując wątek dalej poczułam gdzieś w głowie niepokojące wątpliwości ,czy aby odsłaniając się prywatnie,bo w końcu tym jest pokazanie swojego domu, nie przekraczam pewnej granicy ,za którą nie ma już powrotu..

Same przyznałyście,że zdjęcia oglądałyście w powiększeniu,więc można tam było sporo zobaczyć.

Kończąc już ten przydługi zapis myśli,wspomnę jeszcze o pewnym wypadzie z przed kilku lat.

Wybieraliśmy się do rezerwatu w Wisconsin,ogromne rozlewisko a na niej wysepka,na którą trzeba było płynąć o czółnem.

Ja- dziewczyna z Polski,ktorej wewnętrzne poczucie akuratności nakazywało ograniczenie bagażu do minimum ,przeżyłam szok płynąc w canoe z moimi amerykańskimi przyjaciółmi i ich ekwipunkiem.Było tam wszystko ,ponieważ oni jadąc na wakacje brali rzeczy które miały ich zrelaksować ,więc dlaczego mieliby zapomnieć klatki z kanarkiem i mini zestawu do robienia świec.

Było im z tym dobrze.

I tego nam wszystkim życzę.

p.s.a tu kawałek naszej drugiej kuchni, w domu na wsi :)

środa, 24 sierpnia 2011

ponownie zapraszam do kuchni,odsłona 2.




Kuchnia w której się zmywa :),pierze a nawet czasem gotuje. ;)

To wnętrze mimo swych nikłych rozmiarów ma niezwykłe oddziaływanie na domowników i gości.
Przyciąga niczym magnes.;)

buziaki serdeczne i wielkie dzięki za wszystkie komentarze.To miłe uczucie ,że Jesteście on line :)

wtorek, 23 sierpnia 2011

Moja kuchnia


Moją kuchnię pokazywałam już chyba 100 razy w różnych ujęciach, w szczególe i w ogóle.
Ponieważ jednak- jak już pisałam- po długich wakacjach wszystko w domu wydaje mi się trochę inne i interesujące, to pozwolę sobie wrzucić te kilka zdjęć z mojej przestrzeni życiowej.
Jak widać nie jest to ani ostatni krzyk mody ,ani reklama minimalizmu,ale jest to wnętrze moje i bardzo prawdziwe ,bez korekt i retuszy.To małe pomieszczenie czasem staje się czymś innym....ale o tym kiedy indziej.
Na razie dwie ściany i kawałek trzeciej,powiedzmy dwa kąty :)
buziaki



sobota, 20 sierpnia 2011

22.17



Śpiące dzieci to najpiękniejszy obraz jaki znam.

Dom po powrocie z wakacji wydaje się być inny,choć to zapewne kwestia czasu.
Mam w głowie nowe pomysły,które zamierzam zrealizować.
Lubię przestawiać,a długa nieobecność zaostrza jasność widzenia i rozwija wyobrażnię.
W myśli układam sobie listę obietnic:będę robić to,nie będę robić tamtego...
Dobrze,że poznaje je tylko Dom,bo On słyszy wszystko,nawet ciszę.

środa, 17 sierpnia 2011

A jeśli to książe....




to ja się z nim zwiążę.Ach nie to królewna,tak,tak jestem pewna.-Mania


.....przecież to facet.-Maciek


Facetu nie uciekaaaaaaaaaaaaaaj -Lila




*****
Lila : Mamusiu ty jesteś piękna i dobra i wielka..........................................jak worek.
Mamusiu wiesz to ciasto jest dobre i brzydkie i niefajne i smacne,po prostu naprawdę jest dziwne wiesz ?

(ciasto wyszło mi podejrzanie dobrze :) )
****
To co mają nasze dzieci to niezachwiana wiara ,że świat należy do nich,
gdy tańczą to są ja Isadora Duncan,gdy lecą w kosmos to Armstrong przy nich wymięka.


p.s. powoli ośmielam się pisać :) i choć lato jeszcze mnie mami promieniami słońca,to gdzieś tam w sercu już jesień puka do mych drzwi.
Dziękuję za piękne komentarze pod poprzednim postem.
Jutro kończę 34 lata,w ocenie Mani jestem kimś pomiędzy matką Teresą a Donatellą Versace,wiekowo,nie stylistycznie jak mniemam. :)


kisskiss


poniedziałek, 15 sierpnia 2011

kolory pożyczę :)




Jeśli nawet jest we mnie odrobina smutku z powodu końca wakacji i bezsprzecznego powrotu do miejskiej rzeczywistości to ukoi go wspomnienie wszystkich kolorów tego lata ,które będę w sobie pielęgnować .


Zieleń trawy po deszczu, kobalt nieba,plamy fuksji i amarantów w ogrodzie ,żółcienie i moja kochana czerwień :)
Te wszystkie kolory pożyczę sobie od lata i będę nosić tej jesieni.
Tymczsaem na odwagę przed zbliżającą się niechybnie słotą, zakupiłam już dwie sukienki (w tym jedna czerwona :) )z kolekcji vintage pewnej popularnej marki odzieżowej.
Z lubością myślę o plisowanych spódnicach w szkocką kratę,brązowych, skórzanych mokasynach,tweedowych marynarkach,turkusowym szalu, no i nowej torebce przez ramię.

I liczę ,że będziemy się często widywać tej jesieni :)

buziaki i dobrych snów
p.s. stęskniłam się.