poniedziałek, 12 października 2015

Tak zwana chwila

                    Cenię  szerokie kadry,  bo choć czasem mówią o nas więcej niż chcielibyśmy....
 
.....to jednak mówią prawdę ,że...
 
 
....poziom domowego chaosu osiągnął wartości maksymalne odkąd zamieszkał z nami Chochlik.
 
 
Drżyjcie Narody! Odtąd żadna dynia i  żadna mulina nie mogą być pewne
swego jutra...
 
 
 
 
buziaki
 
niewyspana od roku i 10 miesięcy
M.
p.s. trochę na wyrost ucieszyłam się  w poprzednim poście z obecności tzw. "starych koleżanek" w blogowym świecie. Widzę, że sporo dziewczyn się powykruszało. Jak to tłumaczyć? Zmęczenie materiału? A może życie po prostu. Jak myślicie ?

27 komentarzy:

  1. Kocham ten wasz ogarnięty "chaos". Nawet najlepsza dizajnerka wnętrz żadnymi ustawkami, choćby nie wiem jak się starała nie uchwyci tak prawdziwego klimatu. Często wzrusza mnie jak jeden wazonik z kwiatami wędruje po całym domu i jest na każdym zdjęciu z sesji. A u was wystarczy tylko jedna migawka obiektywu i jest git.
    A my się nie poddajemy, nawet gdy tylko jedna duszyczka zajrzy na bloga to i tak warto. A zresztą blog to idealny pamiętnik dla moich wnuczek.
    Buziaki ślę dla wesołej gromadki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Violu :) Ten git doprowadza mnie czasem do szewskiej pasji :) Wędrujące wazoniki to już chyba norma w sesjach magazynów wnętrzarskich.
      Ja też postanowiłam się nie poddawać, choć trochę tęsknię za szerszą wymianą myśli na blogach. Widzę, że ogólnie dziewczyny się gdzieś pochowały, albo stały się bardziej powściągliwe. buziaki dla Was

      Usuń
  2. No to życzę abyś w najbliższym czasie w końcu wyspała się ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem, jestem..fanka Twojego chaosu:) bywam, czytam..tylko swojego bloga zaniedbałam, a czemu?..,nie chcę się tłumaczyć brakiem czasu bo to głupie, chyba weny brak. Przeprowadzka i wykańczanie domu mnie pochłaniają, ale wrócę:) pozdrawiam ciepło i dziękuję za odwiedziny u mnie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzisz Aguś , dobrze, że się odezwałaś. Fajnie, że tak całkiem nie zarzuciłaś naszej blogowej społeczności :) Wierzę, że jak minie całe zamieszanie z domem ,będziesz miała czas i chęć podzielić się z nami swoimi myślami w temacie domu, no i koniecznie pokaż zdjęcia. buziaki

      Usuń
  4. Życie, które przeniosło się na facebook. Niestety mało ludzi chce czytać, wolą zerknąć na historyjkę obrazkową. Ja jestem cały czas, chociaż nie odzywam się w komentarzach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak Facebook. Powiem szczerze, że jakoś nie czuję tam tak zwanego klimatu Widzę za to głównie przez pryzmat starszej córki, sztucznie wykreowany pęd do gromadzenia jak największej liczby znajomych.
      Dobrze, że Jesteś. Fajnie ,że się odezwałaś, rób to częściej, bo to zawsze jakaś zachęta żeby prowadzić dalej bloga. pozdrawiam

      Usuń
  5. Życie, które przeniosło się na facebook. Niestety mało ludzi chce czytać, wolą zerknąć na historyjkę obrazkową. Ja jestem cały czas, chociaż nie odzywam się w komentarzach.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiesz Madziku jak to jest, jedne wróciły do pracy i już nie mają czasu na blogowanie, inne porzuciły pisanie na rzecz fotografowania i wybrały Instagram albo FB, jeszcze inne poczuły, że czas na przerwę i nabranie dystansu... Życie ... Szkoda, ale przecież wiadomo, że real jest najważniejszy. Super, że w swoim zaganianiu i niewyspaniu znalazłaś czas, żeby pokazać nam swój kolorowy dom. Uwielbiam go oglądać, im szerszy kadr tym lepiej. Dom to dom, ma żyć i ma być widać, że zasiedlają go prawdziwi ludzie a nie styliści z magazynów wnętrzarskich. Twój dom emanuje ciepłem i z daleka widać, że mieszka tam niebanalna Kobieta. Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba wszyscy podziwiamy i lubimy oglądać idealne wnętrza z magazynów, ale wiesz co MIro ,mam takie dziwactwo. Lubię jak na zdjęciu pojawia się element , który mnie niepokoi, coś co łamie regułę, niby nie pasuje do harmonii wnętrza ,ale z drugiej strony dodaje tego pieprzu, a przy tym uruchamia we mnie lawinę myśli i wyobrażeń. Kto przewrócił to krzesło? Gdzie jest właściciel porzuconego swetra itp. itd. I to się musi zrobić samo ,tego nie podrobisz. Tak samo jest z modą, nigdy żaden stylista nie przebije tak zwanej ulicy ;)buziaki
      buziaki

      Usuń
  7. Życie, życie, Madziku :) Takie ono jest.
    A Chochlik tak niewinnie wygląda na zdjęciu... jakby nie miał nic wspólnego z Twoim uroczym chaosem ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo chochliki tak już mają. I ta miną w stylu " ale o co chodzi mamo ?".Czy ja wiem....Z tym się chyba rodzą,:) buziak

      Usuń
  8. niektorzy maja lenia albo prace... albo jedno drugie i jeszcze jakies trzecie razem :) ciesze sie , ze chociaz ty wrocilas , pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Żyjem, żyjem. Jutro Jachu ma 3 urodziny i od tego czasu nie dosypiam. Praca, budowa domu, szalone tempo dnia codziennego mój blog zepchnęły do podziemia. Zamiast pisać obszerne posty, rzucam zdjęciem z komórki na FB i tyle mnie widziano.
    Zasypiam z Gadziną. I czasami walczę z maszyną.
    A wnętrzarką nie jestem to i nie epatuję migawką. U mnie w migawce tylko zwały zabawek :/
    Ściskam mocno Ciebie i Chochlika. Wspominam czule wieczór kiedy poznałyśmy się u Kajki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ania ja też to miło wspominam :) Trzeba to kiedyś powtórzyć !

      Usuń
  10. A co to jest w kubeczku na "górnym piętrze" patery? Wróciłaś do haftu? To mi przypomniało pewen zapomniany hafcik...:) pozdrawiam, M

    OdpowiedzUsuń
  11. Świeczka.nie jest to niestety ten słynny haft, ale do dekady jeszcze mam dwa lata😉.niestety zaginęły mi muliny wiec mam problem.poki co elf w ramach ćwiczenia .pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
  12. e, no świeczka, myślałam, że jakiś deser czekoladowy....Nie myślałam o Twoim hafcie z brakami w mulinie zjedzonej przez Lunę, ale o kocie jesiennym co na mnie czeka w szafie. Prezentację Elfa odczytuję jako powrót do haftu. Czyżby wełenka się skończyła?:) A'propos podałam adres Twojego bloga koleżance, która ma sprawę do Ciebie jako eksperta szydełka. Koleżanka sympatyczna i chce wydziergać sukienkę ambitnie, tylko znaczków czytać nie umie. Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko....M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie no spoko tylko nie wiem czy będę mogla pomóc.wiesz, ze ja jestem szydelkowym samoukiem , o byciu ekspertem nie ma żadnej mowy , ale doceniam dobry żart 😉 p.s.czy chodzi o zwisnietego kota?

      Usuń
  13. O tegoż kota. Koleżaki w pracy opętane szydełkiem, produkcja czapek ala' sówka lub minionek dla dzieci :)
    Nikogo hafcik nie wzrusza. Druty też. Jestem old fashion :(

    OdpowiedzUsuń
  14. Madzia wariacie:))) uwielbiam Cię:)) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  15. myślę, że życie, po prostu życie weryfikuje znajomości nie tylko te blogowe :)
    u nas tez często w domu nie chochliki ale skrzaty robią porządki po swojemu...
    trudno powiedzieć jak to się dzieje :)
    Buziaki!!!

    OdpowiedzUsuń
  16. Cześć Madziu tak miło Cię znów odwiedzić i zobaczyć co u ciebie:0 ) dzieciaczki cudnie rosną;))))Uściski

    OdpowiedzUsuń