Nie powiem....Lubię zimę,mam zawsze motyle w brzuchu gdy widzę jak pada pierwszy śnieg,a to z kolei kojarzy mi się z dzieciństwem i beztroskimi latami :0)
Pielęgnuję tę nutę dziecka w sobie, nie jest to szczególnie trudne bo przecież ciągle przebywam w towarzystwie maluchów.
Ale, ale co to ja miałam dzisiaj pokazać...a już wiem.W weekend zachwycałam się urodą Waszych wieńcy adwentowych.Szczególnie spodobał mi się ten u Agi z bloga " Ścieżką Ku Pełni".Jej zawieszki uważam za bardzo udane.Gdyby nie moja niechęć do kopiowania i powielania czyichś pomysłów( skaza ze studiów),pewnie i u mnie dyndałyby na świecach etykiety.
Dobra, głupio się tłumaczę,czasu zabrakło i tyle ;)
Ograniczę się do zachwytu ,a mój wieniec pozostaje o taki.
Pachnie za to ładnie wanilią i pieczonym jabłkiem.Nie mam więc takiego wieńca jak Aga,ale za to mam moje ptasie domki,które wykonałam 2 lata temu.Bardzo je lubię,nie przeszkadzają mi nawet latem:), a tu jeden z nich.
Czy zdarza się Wam patrzeć na prace rąk własnych i mówić do siebie: "Matko,że mi się chciało".Ja tak mam dość często i za każdym razem nadziwić się nie mogę... Tak też jest w przypadku tej skarpety. Tylko wiecie córki są dwie ,a skarpeta jedna i do tego podpisana :)




Na koniec jeszcze widok z mojego okna,wnikliwy obserwator zwłaszcza z Warszawy domyśli się pewnie co to za obiekt w tle :)
.....a na parapecie projekty do zrobienia...Buziaki ,trzymajcie się ciepło.
































