Jeśli swoje wyobrażenie o opiece nad dziećmi czerpałaś z filmów familijnych,lub co gorsza ze spotów Bebiko, to realne życie z maluchem może Ciebie zaskoczyć.
Co więcej, jak powiedziała kiedyś M.Falandysz-matka sporej gromadki,posiadanie dzieci można śmiało porównać do hodowli zwierząt domowych.Nie będę rozwijać tego wątku,powiem jedynie ,że choć jest w tym stwierdzeniu sporo goryczy i uproszczenia to nie da się nie przyznać mu racji.
Współczesne kobiety spędzają młodość na kształtowaniu umysłów,poszerzaniu horyzontów a potem cóż,życie funduje im egzamin z wytrwałości i cierpliwości ,a także niezłą szkołę pokory.
Myślisz sobie-znam języki,mam tytuły ale w tym momencie chciałabym znać tylko zaklęcie opanowujące rozbrykanego dwulatka.Oczywiście po latach ze wzruszeniem wspominamy jaki to Antoś był uroczy gdy wsypał mamie cukier do kieszeni pralki,a Agatka tak fantazyjnie pomalowała sofę ciotki Zyty.Zabawne,słodkie szkraby.Ale czy ich matka nie miała ochoty choć przez chwilę wyrzucić ich przez okno ?
Pomyślicie-Acha, ktoś tu ma doła- Nic z tych rzeczy, ta myśl towarzyszy mi odkąd mam dzieci.
Wiem ,że dla wielu kobiet dzieci to sól życia.
Wiem ,że są takie które marzą o nich.I te zapewne uznają moje słowa za okropne.
Mówię szczerze,bez ogródek.
Kocham moje dzieci ,ale lubię też siebie.
Uważam,że jak każdy człowiek, mam prawo do realizowania swoich potrzeb,również wtedy gdy jestem matką.
W Polsce pokutuje niestety twierdzenie,że jak masz dzieci to twoje marzenia i ambicje powinny zejść na dalszy plan.
Sztuką jest dobrze wychować i wykształcić dzieci.Tylko znależć złoty środek między tym, a swoim ja jest okropnie trudno.

p.s.moje ulubione drzewo znów mnie nie zawiodło.:)