Dziś spędzam dzień -w kuchni,
Myśląc o-tym czym jest osobowość,
ubrana w sztandarowe paski a'la CHANEL,
obserwuję swoje dzieci Tak podobne i różne zarazem.
choć doceniam to co mam,dobrodziejstwo wolnego zawodu i pielesze rodzinne,
zdarza mi się zatęsknić za pracą poza domem......
Lila w krainie marzeń sennych.
Mania czyta obojętna na wszystko.
A komu się nie zdarza Madziko?! Gdy chodziłam "do biura" na 8 godzin zazdrościłam czasem tym, którzy ustawiali sobie dzień pracy sami i nie musieli codziennie ganiać na ósmą. Teraz, gdy pracuję w domu łapię się na tym, że w pracy jestem po -naście godzin i bywa, że męczy mnie ten brak granic pomiędzy tym co prywatne a tym co firmowe. Na szczęście to tylko momenty, mimo wszystko jestem zadowolona, że jedynym ograniczeniem jest moja obowiązkowość i poczucie odpowiedzialności.No i mogę, tak jak Ty rzucić okiem "z pracy" na dzieci. Buźka.
OdpowiedzUsuńPS. A tej niebieskiej torby z fotki obok nie zamierzasz czasem puścić w obieg????
to nowy nabytek,więc na razie muszę się nią nacieszyć :)buziaki
OdpowiedzUsuńŻadna praca poza domem nie dostarczy widoków słodko śpiącego szkraba. Twoje dzieci są przez to szczęśliwe.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
A jednak luksus bycia własnym szefem, ponad wszystko.My tak żyjemy od 24 lat. Jedyne czego zazdrościmy to pewność jutra-stały dochód.
OdpowiedzUsuńMadziu uwierz mi w dzisiejszym "wyscigu szczurów" niema za czym tesknić. Mimo iz zauwazasz - Twojej pracy to chyba wiecej jest +
OdpowiedzUsuńPracowaałam 10 lat na Poczcie na rożnych stanowiskach-pozniej praca na 3 zm(tak tak sie pracuje w kasie glownej i caly czas musisz mysleć a pod koniec tygodnia nie wiesz jak sie nazywasz)
Zachcialao mi sie czegos wiecej wiekszych zarobków awansow-praca w banku jednym z wiekszych w Polsce.
Dzis pracuje w kantorze i jestem szczesliwa a w swoim czasie tez bylam szefem swojej pracy i bylam najszczesliwsza pod sloncem::))) i dzisiaj tez jestem!!! Jest czas na prace i czas dla syna,jest czas aby sie cieszyc zyciem i normalnie funkcjonowac poki co.
Twoja tęsknota nie potrzebna.Buziole.
Trzeba mieć własną filozofię życia i jej się trzymać ! Piękna codzienność. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńOOO wlasnie tak jak pisze Bea wyzej !!!
OdpowiedzUsuńPod każdym z Waszych komentarzy mogę się podpisać,bo wszystko to prawda,ale...no właśnie.
OdpowiedzUsuńmoże to właśnie osobowość jest winna. :)
OdpowiedzUsuńRozumiem Cie Madziu, moze dlatego, ze mam "tak samo"...a jednak za chwile po takim mysleniu przychodzi "otrzezwienie": zaraz, zaraz... przeciz Gosku tego zawsze chcialas?!!! No wlasnie....ale winna bywa...osobowosc, charakterek, temperament...jak zwal tak zwal i tak wiadomo o co chodzi.
OdpowiedzUsuńWidok spiacych Dzieci rozbraja mnie od kiedy uswiadomilam sobie, ze mam te ...nascie lat za soba:-)
Pozdrawiam Cie, Kochana!!!
P.S. Mam fanara na pol lewj czesci twarzy. Gdy jakos/kiedys zniknie - zloze "rewizyte" Panu Sadysc...ups...dentyscie!!!!!!!! wrrrrrrrrr
ojejku,jak współczuję,ten Twój dentysta to na pewno brak bliżniak mojego krwiopijcy ;P
OdpowiedzUsuńA ja sobie coraz częściej myślę,że chciałabym być kurą domową:) i pracować w domu,na przykład pisać książki:))choć z drugiej strony, ludzie są mi potrzebni:))
OdpowiedzUsuńbuziaki!
o nie tylko nie kurą ....
OdpowiedzUsuńA ja se miksuje-choc z tygodnia na tydzien odkładam rezygnacje z obecnej pracy i pozostawienie brzuchola w domu. Kurczaczki ja wiecej w domu pracuje, bo w pracy sie relaksuje.
OdpowiedzUsuńbo w pracy gdy masz lunch to masz relax,
OdpowiedzUsuńa w domu gdy robisz przerwę od pracy to lecisz zmywać,sprzątać itp....jednym słowem "no relax at all"
A ja Madziku, mimo że etat mam, to od pierwszego brzucha jestem w domu - wiem, że dobrze zrobiłam, chwalę siebie za tą decyzję, próbuję zacząć sama sobie szefować - jedyne czego mi może brakować to zwiększonego kontaktu z ludźmi. Jestem ekstrawertyczną duszą i ludzie to mój tlen. Może dlatego tak wciągnął mnie wir blogosfery...
OdpowiedzUsuńPer saldo jest więcej jasnych kolorów - gdybym miała decydować jeszcze raz, to z całą pewnością zrobiłabym tak samo :)
Witaj Madzia
OdpowiedzUsuńMnie tez czasami nachodzą takie myśli...ale praca w domu ma tak jak zauważyłaś swoje dobre strony, a przebywanie z dziećmi -bezcenne :)
Ściskam kochana
Ewo rozumiem Twoją potrzebę kontaktu z ludzmi,nawet kawę poranną lepiej wypić w towarzystwie.
OdpowiedzUsuńMoniu tak to prawda,te chwile są bezcenne.Z drugiej jednak strony w pewnym momencie powrót do pracy poza domem może stać się problemem.Bo bycie w domu też troszkę rozleniwia....
Madziku, jestem, jestem! Byłam przez chwilę...nad morzem:)))))) Trochę ogarnę się po powrocie i biorę się za nadrabianie zaległości blogowych i jeszcze do Ciebie wrócę:))) Mania to już taką nastolatką się staje i ma swoje sprawy:))
OdpowiedzUsuńMadziku, wiesz, że ja w Twojej kuchni zawsze i chętnie przysiądę na chwilkę:) Co do pracy, owszem, czasem mam podobne myśli, bo kto ich nie ma, ale jak sobie przypomnę czasy korporacyjne, to zawsze tęskniłam za możliwoscią wyjścia w południe na spacer, wyjścia gdzieś i niespieszenia się z zakupami, prasowaniem, gotowaniem, etc w późnych godzinach wieczornych:) Zresztą, dzieci podrosną, jeszcze się narobimy w życiu,nie?;]
Buziaczki i uściski!:)
Magda
Zdecydowanie wolę dom.....czasem po prostu potrzebuję samotności w tym co robię, a praca w miejscu z dużą ilością ludzi po jakimś czasie zwyczajnie mnie męczy ! Wychodzi natura samotnika.....ale nie dzikusa :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło :)