Jest tylko intrygującym mnie obrazem,który zapisany w głowie zamieni się w obraz,tekst lub "noszenie". Może być też zupą..
Nie interesują mnie rzeczy zbyt dosłowne,ani machinalnie kopiowane "dzieła sztuki".
Lubię rozmawiać o kolorze liścia bardziej niż o przemyśle włókienniczym w Szwecji.
Przynajmniej dziś.
Kaju,spytałaś w komentarzu pod ostatnim postem czy ja to ja ?
Nie wiem co odpowiedzieć...
A właściwie,wiem -Ja to na pewno nie ja,w każdym razie nie taka jaką sobie wyobraziłaś ;)
przytulam i dziękuję wszystkim którzy ostatnio przekazali mi Swoją Moc .Jestem pokrzepiona.
Masz rację,My, w blogowym świecie to nie my, tylko wyobrażenia o Nas.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
...
OdpowiedzUsuń"Każdy ma w sobie pestkę, każdy swoją. Jak owoc. Przylatują ptaki, przychodzi spustoszenie. Robak. Gnije to, co jest miąższem. Odpada. Ale pestkę trzeba uratować. Pestka musi zostać nietknięta. Pestką jest to, w co nie przestajemy wierzyć. Co najgłębiej jest nami, pomimo wszystko."
W takich klimatach ostatnio tkwię, pewnie Ci to humoru nie poprawi, ale czyż zawsze musi być śmiesznie? Tak mi się to luźno skojarzyło z rozmowa o kolorze liści jesiennych...no to Ci posyłam http://www.youtube.com/watch?v=bUS0Bj0_5Z8&feature=related a potem może jeszcze kilka nut ... http://www.youtube.com/watch?v=eEj4ETH9spU Ściskam Cię moja kolorowa....
OdpowiedzUsuńWiesz, w zasadzie wszystko co chciałam Ci napisać w cudowny sposób wyraziła Ewa.
OdpowiedzUsuńWiem, że widzę Cię inaczej i to jest piękne. Nawet jeżeli Twój zamysł wykreowania się jest inny. W końcu zakładając bloga w jakiś sposób mi na to pozwoliłaś. Buziole Madziu. Cieszę się, że choć w części mnie zrozumiałaś.
Wspaniałe migawki z życia...ja też tak lubię:)
OdpowiedzUsuńMario-niestety a, może stety...buziak
OdpowiedzUsuńEwo-cały dzień mi zajęło ,ale paniałam...jak na blondynkę to może jednak niezły wynik.buziaki
Mirko-no już sama nie wiem skąd TY wszystko wiesz i moje myśli odczytujesz .......dziękuję Ci szczególnie,za ten listek ostatni przed "zaśnięciem".przytulam
Kaju-wszystko (chyba) zostało już napisane w mailu.
Moniu-takie moje życie...:)
Czasem tak jest,że lepiej znać kogoś tylko w niecie bo w realu wszystko okazuje się inne. Ja się cieszę,że mogłam Ciebie poznać "TU" i myślę,że gdzie indziej również dałybyśmy radę :)
OdpowiedzUsuńTroszkę zastanawiam się nad fotkami z tego posta. Czy Ty się zabierasz kochana za ten mebel ? ;)
Buźka Madziu
W internecie to mamy taki trochę "realizm magiczny" jak w książkach pisarzy iberoamerykańskich.W prawdziwym życiu jest wszystko...
OdpowiedzUsuńPewnie "dałybyśmy radę" :D
Ten mebelek urzekł mnie dosłownie,pochodzi z podziemi kościoła przy klasztorze Kamedułów.
Chętnie bym go sobie wzięła....buziaki Madziulek
No to pytaj może Ci go odpalą :P Czasem tak się właśnie pozbywają mebli. Znam takiego faceta co bierze meble stare z kościołów Dzwonią do niego i się cieszą,że nie mają z tym potem problemów.
OdpowiedzUsuńBuziaczki
Nie wpadłam na to :)
OdpowiedzUsuńMadziku, moźe i ten mebelek trafi w Twe zdolne łapki, to by było wyzwanie! :)
OdpowiedzUsuńUściski:)
Magda