piątek, 15 kwietnia 2011
put the blame on me boy ;)
Rację miała Dalila obcinając Samsonowi włosy.Bo siła jest właśnie w nich,może niedosłownie, ale w stereotypach które tak mocno zakorzenione są w naszej podświadomości.
Dlatego blondynka uważana jest za osobę łagodną i miłą.
Brunetka za tajemniczą i pociągająca...
A ruda ...no właśnie..
Przy okazji szukając modowych inspiracji przyjrzałam się słynnym rudym heroinom :)
Ile jest we mnie z Gildy w której postać wcieliła się magnetyzująca Rita Hayworth,a ile z Erin Brokovich(z niezapomnianą kreacją Julii Roberts)?
A Wy macie swoje filmowe typy ,które Was łudząco przypominają ? Oczywiście nie chodzi o wygląd,choć kolor włosów może być pewnym wytrychem w tej zabawie.p.s. I jeszcze słynna scena z rękawiczką :D-zajrzyjcie koniecznie.
buziaki weekendowe
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Mówią, że rude to wredne! ;)
OdpowiedzUsuńAle ja musiałabym być mega wredotką! ;)
Tak o typach łudząco podobnych do mnie to nie mam pojęcia kto to może być ;) Raczej jestem jedyna w swoim rodzaju choć zdarza mi się, że myślę, że jestem duchowo z jakąś duszyczką związana. A tak na marginesie to dużo osób mi mówi, że jestem podobna do P.Nosowskiej albo do P.Fajkowskiej ;)
A Ciebie jak zobaczyłam pierwszy raz to wydałaś mi się podobna do P.Szapołowskiej ;)
Buźka! ;)
Do Szapołowskiej??? No proszę ,do klasyki weszło porównanie mnie do niejakiej p.Smoktunowicz,obecnie Hanny Lis.Ale teraz to już nieaktualne :)buziaki Aniołku.
OdpowiedzUsuńOj, to już nie wiem do której lepiej ?:)
OdpowiedzUsuńBuźka! ;)
Madziku, ale mi klina zabiłaś:))) Ja nie potrafie obiektywnie stwierdzić, musiałby ktoś z boku to ocenić, czy przypominam kogoś z wielkiego świata:]] Podobnie jak Różany Anioł, jak oglądam film, to czasem zdarza się, że dostrzegam jakąś duchową bliskość z postacią:)
OdpowiedzUsuńMadziku, niedawno byłam na najnowszej produkcji Woody'ego Allena "Poznasz przystojnego bruneta" i zauważyłam, że grająca tam Naomi Watts chyba trochę z rysów przypomina mi Ciebie (jeszcze jako blondynkę:))) Mam nadzieję, że nie szczeliłam gópoty,:)))
Buziaczki wieczorne kochana:)
Magda
OJ ja bym chciała pójść na ten film... :)
OdpowiedzUsuńNaomia Watts-? czy ona nie grała w Mullholand -Lyncha? Dobra aktorka,nie wiem czy ją przypominam :) Z resztą my widzimy siebie troszkę inaczej niż inni nasz postrzegają(to lustrzane odbicie niby nic,a jednak:) .
Chodziło mi bardziej o takie podobieństwo duchowe.
Wisz widzisz np.taką Scarlett i mówisz sobie-kurcze to cała ja ,cha,cha,cha :P
Ja tam nie wiem, Madziko, może ja jakaś dziwna jestem... ale podobieństwa duchowego nie wiedzę. Za to często zdarza mi się myśleć: O! taka CHCIAŁABYM być!
OdpowiedzUsuńI wiesz... coraz ładniej Ci w tych "nowych" włosach... ;-))
Ściskam!
Też tak myślę ;)
OdpowiedzUsuńTak, to o nią chodzi:)
OdpowiedzUsuńScarlett raczej nie jest moim odbiciem duchowym, ale bardzo rozczula mnie ta postać:)))
mnie bardziej rozczula prawdziwa Vivien Leigh...a Scarlett to Scarlett,no i to słynne - pomyślę o tym jutro.;)
OdpowiedzUsuńTeraz to zgłupiałam do reszty :):):)
OdpowiedzUsuńBladego pojęcia nie mam i nigdy się nad tym nie zastanawiałam. Muszę się z tym przespać :)
Pozdrawiam ciepło :)
"Ania z Zielonego Wzgorza"- to pierwsze co mi przyszlo na mysl jesli chodzi o rudawy kolor wlosow:)...nie, nie mam rudych wlosow...jestem raczej szatynka o zielonych oczach...a dlaczego porownuje sie do Ani...bo to szalona romantyczka o spontanicznym charakterze...uparta, zawzieta...ogromnie ambitna...marzycielka bujajaca w oblokach...impulsywna- najpierw dziala potem mysli...bogata w kreatywna wyobraznie...Ania to...to kolorowa osobowosc...
OdpowiedzUsuńBuziaczek
(ps.: ale sie nachwalilam:D )
W czwartek byłam z Marianną na "Ani " w teatrze.Muszę przyznać ,że kocham tę postać.Książka,fim a teraz przedstawienie-mogę czytać i oglądać bez względu na wiek .buziaki
OdpowiedzUsuńJa to chyba jestem jak pszczolka Maja... zwykle w ruchu, ciagle cos robie, lubie nosic sie w paski i jestem okraglutka :) no moze owalna bo juz zrzucilam 5 kilosow :) jeszcze 30 i bedzie ok hahahha ale kiedy to bedzie....
OdpowiedzUsuńDla mnie jesteś jak Diane Lane:) bardzo mi ją przypominasz:) Mnie zawsze mówili, że jestem podobna do Anity Lipnickiej, a ostatnio, że do Patrycji Markowskiej...A ja sama nie wiem!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
Agnesha-Maja to super heroine :),też lubię nosić paski.
OdpowiedzUsuńOla-to kolejne b.miłe porównanie :)KOcham D.Lane od czasów "Niewiernej".A Ty rzeczywiście przypominasz Anitę Lipnicką.pozdrowionka
A ja już wiem, eureka! Pippi Langstrumpf jest mi bliska, hihiiii!:]]]]
OdpowiedzUsuńBuziaczki sobotnie Madziku:)
M.
Olu, faktycznie, masz coś z Anity albo z młodej Meryl Streep:))
Ślicznie u Ciebie!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Madziu-Pippi to kolejna nasza idola ,cudownie:)
OdpowiedzUsuńArtystyczny kącik-witam i zapraszam serdecznie :)
To ja w takim razie jestem Pippi z Zielonego Wzgórza ;)
OdpowiedzUsuńBuźka!;)
Mi ktoś kiedyś powiedział, że przypominam mu Stenkę i to był duuuuuuuuuuuuuży komplement, niestety nijak się nie mający do rzeczywistości. Ale skoro nie mówimy o wyglądzie, to zawsze chciałam być jak bohaterki grane przez Meg Ryan. Takie kumpele, z zawadiackim błyskiem w oku i wielkim poczuciem humoru. Nie pogniewałabym się też za taki wygląd :))) I te jej ciuchy z filmów z lat 90-tych - męskie kapelusze, długie falbaniaste spódnice, swetrzyska.... cała ja. A wiesz kogo Ty mi przypominasz (skoro już wszyscy Cię porównują)? Przypominasz mi Marię Bello. Ciekawe, co Ty na to? :)))))
OdpowiedzUsuńMirko,ależ Ty jesteś "Stenkopodobna"(przepraszam za kolokwializm).
OdpowiedzUsuńKocham Meg Ryan,właśnie za filmy z lat 90 -tych.-"Bezsenność w Seattle", "Kiedy Harry poznał Sally",no i "Masz wiadomość"."Kate i Leopold"to ostatni jej film m którym nie przypomina Jockera ;(.
Co do Marii Bello -przyznam ,że musiałam sprawdzić ,kim jest ta pani.Teraz już kojarzę :)
Zabawne jak różne mogą być porównania.
Myślę ,że to co łączy nasze twarze to kości policzkowe no i z grubsza owal twarzy.buziaki
Smutno patrzeć jak piękna kobieta robi sobie krzywdę, zwłaszcza, gdy naprawdę NIE MUSI. Myślę o Meg, ale też o Nicole Kidman, która jedno powiększyła inne wyprostowała i już nie ma tej naturalnie ślicznej dziewczyny, którą po raz pierwszy widziałam w jakimś australijskim serialu w latach 90-tych. A teraz ni się uśmiechnąć ni krzyknąć, bo trzeba dbać o szwy ;))))
OdpowiedzUsuń