wtorek, 19 kwietnia 2011
Przedświąteczny anturaż
Zanim na dobre wpadnę w szpony dnia,pokazuję migawki mojego przedśiwątecznego otoczenia.Snuję się po domu niczym wiosna z obrazu Botticelliego,z tymże poza kolorem włosów nie wiele nas dzisiaj łączy.Rozjechana żaba byłaby chyba lepszym porównaniem.
Ale do rzeczy.Wielkanoc is all around.Na półeczkach królisie i baranki.
To jest moja interpretacja ładu i minimalizmu.Z góry przepraszam Miesa van der Rohe...
Stare z nowym,kocham takie połączenie.W roli starego -alabastrowe jaja,w roli nowego-porcelanowy pojemnik na jaja :)
To jest kosz o którym mogłabym szumnie napisać"czekałam na Ciebie całe życie" i nie byłoby to wielkie przekłamaniem.Jak zwykle za sprawą mojej kochanej mamy- kolejny sen się spełnił.
p.s.i jeszcze "złota" myśl,nieświąteczna zupełnie.
Przyjęło się twierdzenie ,że dzieci uczą nas wrażliwości.Sądzę,że jest dokładnie odwrotnie.W moim przypadku upadły ostatnie bastiony ..Właśnie wypiłam poranną kawę ,dzierżąc w drugiej ręce nocnik z zawartością.
Resztki trzeżwego myślenia nie pozwoliły mi pomylić rąk.
Miłego dnia kochane.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Super przygotowane mieszkanko, ja w tym roku na łatwiznę idę, święta spędzamy u dziadków :)
OdpowiedzUsuńa z tym nocnikiem to mnie rozbawiłaś :)))
Uwielbiam zaczynać dzień od Twojego humoru. Jesteś w stanie mnie wyrwać z największego odrętwienia. Za co z całego serducha dziękuję.
OdpowiedzUsuńA zajawki świąt u Ciebie fajne. Mi się w zasadzie nic nie chce bo do mamusi jadę więc tam będę się wyżywała.
Bzuiole Madzika ogromne przesyłam. Mam nadzieję , że nie zaślinię Cię za mocno, hihi
Koszyk swietny! nic dziwnego ,ze był Twoim marzeniem, spokojnie teraz moze stac sie moim marzeniem :)
OdpowiedzUsuńNo i pozostało tylko cierpliwie czekać na święta.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
MAdziko, ja do Ciebie czesto zagladam, ale nieczesto pisze
OdpowiedzUsuńostanio Krakow mnie wciagnal na dobre
z niegoz wlasnie pozdrawiam
musze przyznac,ze kurak i jaja piekne
calusy
Spokojnych świąt Madzia dla Ciebie i Twojej wspaniałej rodzinki;)
OdpowiedzUsuńŚciskam:)
Wow jak swiatecznie, a kukurykowy kosz jest rzeczywiscie swiatny.
OdpowiedzUsuńSpokojnych swiat zycze.
Madziku, jak fajnie i kolorowo u Ciebie, a minimalizm w Twoim obiektywie superowy:) Kurkowy kosz jest obłędny, moja Mama też mi czasem podobne niespodzianki robi tyle, że nie wręcza mi tę rzecz jak do mnie przychodzi, tylko ją gdzieś podrzuca, do szufladki, na półkę, itp. i ja potem przypadkiem na to wpadam:))) Czasem po paru dniach dopiero:]]]
OdpowiedzUsuńKawa, nocnik...wszystko jedno, mam tak samo zaburzoną wrażliwość, bo przecież kawę trzeba rano wypić, a dziecka też się nie przeprogramuje:]]]]
Buziaczki wiosenne kochana:)
Magda
Kosz z kogutkiem jest uroczy i praktyczny, a przed wszystkim upragniony :)
OdpowiedzUsuńCałkiem niedawno słyszałam, że w każdej kuchni powinien być jakiś motyw z kogutem, bo to podobno szczęście przynosi :) Czy to działa, nie wiem, bo jakoś koguta takiegoż się nie dorobiłam :)))
Buziorki wielkie
Swego czasu miałam ksywkę kogut, więc w kontekście tego co powiedziała Kesler im więcej mnie będzie w kuchni, tym więcej szczęścia mieć będziemy... no to ja już wszystko rozumiem ... wracam do garów ;))).
OdpowiedzUsuńCo do nocnika... nie ma takiej przeszkody, która by mi nie pozwoliła wypić porannej kawy... byle tylko nie pomylić naczyń. :)))
Wszyscy chwalą kuro-kosz a ja widzę, że on stoi na czymś ładnym. Stołeczku? Stoliczku? Chyba tego wcześniej nie wypatrzyłam. Faaaaaaaaaajne!
Bardzo mi odpowiada Twój ład i minimalizm, Madziku... jest bliski mojemu ;-))
OdpowiedzUsuńKoszyk kurkowy jest zniewalający! Też go pragnę! ;-)
No i dobrze, że nie pomyliłaś naczyń ;-)
Ściskam czule!
hahahhaa nocnik mnie rozbawil :) nie ma to jak trzezwosc umyslu :)
OdpowiedzUsuńHahahahaha no matka dobrze,że nie wylałaś lub nie pomyliłaś z kawą :D
OdpowiedzUsuńKosztyk jest boski też mi się taki marzy choć w cholerę mi nie pasuje do wnętrza,ale tak w sumie to kto by się tym przejmował :D
Buziole
Nocnikowe przygody to to co mamuśki lubią najbardziej :)
OdpowiedzUsuńmasz śliczny domek, dekoracje słodkie, nic tylko pozazdrościć gdy u siebie ma się tylko to co zwykle łącznie z wiecznym bałaganem kocio córciowym :)
Madziu!
OdpowiedzUsuńWrocilam do zywych, chwytam pion....jestem.....dzieki Kochana za pamiec i przepraszam znow jestem do tylu z Twoimi galopujacymi postami:-))))
Kocham Twoja wyjatkowa interpretacje codziennosci:-)
Sliczne dekoracje, niepowtarzalne i po prostu Twoje:-)))
Madziko sciskam i serdecznosci sle!
Linda sua casa!!!!!Beijos.
OdpowiedzUsuńDroga Madziu, a Ty mnie znów czarujesz lawendowymi filiżankami:)))święta u Ciebie jak zwykle z wyrazem:))
OdpowiedzUsuńAle mnie rozbawiłaś z tym nocnikiem!
pozdrawiam ciepło!
wszystkie rzeczy ktore pokazalas na zdj zabieram do siebie;)
OdpowiedzUsuńslicznie:)
Podoba mi sie ten twój swiateczny anturaż.Kredens najbardziej::)) z zawartoscia.Madziko wszystkiego dobrego odpoczywajcie radosnie.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTwój misz-masz półeczkowy jest super!!!!Kurak też niczego sobie!!!To już do świąt blisko bliziutko!Buziaki:)
OdpowiedzUsuńistotnie...nie ma szkla, ani stali ani betonu...oj Ludwig by sie zmartwil...ha ha ha, ja za to nie!!!jest slodko, jest kolorowo, jest przytulnie, troche folklorystycznie z nutka artystycznego nieladu...
OdpowiedzUsuńbuziaczek
aga
Madziku, hop hop, baranki wielkanocne porwały Cię?:))
OdpowiedzUsuńBuziaki:)
M.
wpadłam w szpony życia :)
OdpowiedzUsuńCiągnąc nocnikowo-kawowy temat ... przed chwilką ugryzłam długopis... zabolało... w drugiej ręce miałam kabanosa... że też najpierw nie próbowałam nim czegoś napisać :))) mniej by bolało. Ściskam panią zaganianą :)
OdpowiedzUsuń