Dzisiaj będzie trochę refleksyjnie.:)
Wczoraj miałam przyjemność spotkać się z Ulą,autorką bloga Ushilandia, która jakiś czas temu ,napisała do mnie maila i zaprosiła do siebie na "kawę".
Miło mnie zaskoczyła tą propozycją,a wynikało to z faktu,że nigdy z Ulą nie korespondowałyśmy,a nawet specjalnie nie wymieniałyśmy się komentarzami na naszych blogach.Oczywiście zdarzało mi się czytać jej posty,zwłaszcza te dot. stolarskich i tapicerskich przeróbek, Nie miałam jednak pojęcia ,że i ona też do mnie zagląda,a nawet znajduje coś interesującego :)
Jaki jest blog Uli -każdy wie-pełna profeska,rzetelność przekazu informacji,czytelna i ogarnięta szata graficzna, plus milion obserwatorów :D A jednocześnie to wciąż Jej blog,a nie jakieś "dziennikarzenie",politykierstwo czy darmowa rekalma modnych sieciówek i sklepów meblowych :)
Jaki jest mój blog ?-Wiecie.-to sen wariata,lużna impresja świata widzianego moimi oczami,zapis myśli tu i teraz,napisane i opublikowane..
Zupełnie inne podejście do tematu,choć jesteśmy praktycznie w tej samej branży i to nas jakoś określa,przyciągnęło też chyba,ale nie tylko.W każdym razie to nie był kluczowy powód,że do tego spotkania doszło,choć żadnych znaków na niebie nie było.
Piszę o tym głównie dlatego,że w tych naszych relacjach blogowych często wchodzimy na takie pułapy poufałości, na które często nie wejdziemy z naszymi sąsiadkami,czy koleżankami z biura.
Często w komentarzach piszemy -kochana,buziaki,przytulam i tp.
Ja też tak piszę do Was moje drogie dziewczyny, siedzące po drugiej stronie wirtualnego kabla,choć nie wiem zupełnie czy pozwoliłybyśmy sobie na taką zażyłość w realnym świecie.
Pisanie i czytanie Waszych wpisów bardzo nas zbliża, z jednej stronie daje takie poczucie ,że się znamy,z drugiej zaś strony gdzieś tam z tyłu głowy zapala mi się lampka,że to jednak złudne wrażenie.
Myślę ,że i Was dopada taka myśl ,czy aby ta Madzika nie jest wilkiem przebranym za babcię lub czerwonego kapturka?
Ula odważnie postanowiła to sprawdzić :) Nie zjadłam jej więc chyba wilkiem nie jestem ,tylko sobą.Mam nadzieję,że Ula gościła u siebie tą osobą,którą miała ochotę spotkać.
A ja poznałam zielonooką Ulę, dziewczynę o wielu talentach ,która ma najfajniejszą szafę z narzędziami ,jaką widziałam.Mamy jeszcze trochę do pogadania,więc pewnie spotkamy się znowu ;)
A Wy dziewczyny,spotykacie sięz kimś w realu,a może w ogóle nie bierzecie takiej opcji pod uwagę ?
Ciekawa jestem Waszych opinii
Regularnie, co roku spotykam się z Pchełką w Gdańsku. Prawdziwie bratnia dusza.
OdpowiedzUsuńWierz mi, często wizerunek jaki tworzymy na blogu nie odbiega od naszych wyobrażeń. Trudno mi uwierzyć, że ktoś zimny i niedostępny wykreuje się na ciepłą osobę. To prawda, że jest coś takiego jak pierwsze wrażenie...
Mam nosa do dobrych ludzi. W świecie blogowym spotkałam sporo takich osób. Choćby Tabu, Mira, Nettika, Madzika, Agnicy, Bramasole i jeszcze długo by wymieniać...
Ja ciągle wierzę w ludzi :-)
Wiesz ,ja bardzo lubię ludzi i nie chce mi się wierzyć,że czasem ktoś mógłby coś udawać,lub co gorsza prowadzić podwójną grę,zakładać po kilka kont,a jednak takie rzeczy się zdarzają.Miałam doczynienia z taką osobą,na szczęscie tylko w świecie wirtualnym.
UsuńMario byłoby miło poznać Cię kiedyś w tzw. realu :)
Dziękuję za wymienienie mnie na liście..
Mario dziękuję, że wymieniłaś mnie na liście dobrych ludzi.. chyba taka właśnie jestem:)
UsuńI ja Mam taką nadzieję :-)
OdpowiedzUsuńZgramy się. Wierzę, że to kwestia czasu.
Buziaki
Oj Madziko Madziko... ja na razie spotkałam się raz z kimś wirtualnym w realu i było rewelacyjnie!!! tak jakbyśmy się znały od zawsze!
OdpowiedzUsuńa wiesz kiedyś kiedy miałam Ci wysłać kolczyki byłam niedaleko i tak sobie myślałam czy nie zaproponować Ci szybkiego potkania w 4 oczy :) w końcu mama Marianny nie może być wilkiem złym!
Pozdrawiam cieplutko.
no to kurcze,dlaczego tego nie zrobiłaś Dziewczyno ???
UsuńNic straconego w każdym razie :)
a wiesz bo ja tak zawsze z pewna nieśmiałością :) buziaki.
UsuńHa, jaki błyskawiczny wpis :)
OdpowiedzUsuńA ja skleroza zapomniałam aparat wyciągnąć, coby uwiecznić sobie takiego miłego gościa w moich skromnych progach! Ale mam nadzieję, że jeszcze to nadrobię :))
Jeszcze raz bardzo Ci dziękuję za spotkanie i mam nadzieję że nie padłaś z nudów i nie piszesz tego wszystkiego teraz z grzeczności hehe ;P
A wszystkim pozostałym obwieszczam wszem i wobec, ze Madzika z całą pewnością nie jest ukrytym za ładnym zdjęciem psychopatą tylko przesympatyczną i mądrą dziewczyną :)
A z tą zażyłością to masz sporo racji... Chyba nie przyszłoby mi do głowy tak do którejkolwiek sąsiadki się odezwać - no ale cóż, one nie są tak fajne :D
No to w takim razie - BUZIAKI!!!
Ula, no bo ja zawsze piszę "na gorąco".Wtedy mam szansę przelać swoje autentyczne wrażenia na klawiaturę :D
UsuńJeszcze czuję tą adrenalinę po naszym spotkaniu, więc nie wiem o jakiej nudzie mówisz.
p.s.ale laurka,tylko skopiować i wkleić pod fotą :)
Mnie się nawet nie chce zastanawiać czy ktoś udaje czy nie i tak samo nie chciałoby mi się tak nie być sobą i kombinować. Zresztą chyba czasem to właśnie na blogu jesteśmy bardziej sobą. Jesteśmy tu przecież królowymi własnego światka, własnej przestrzeni :)))W realu się jeszcze nie spotkałam z nikim (w biedronce i auchan tez nie ;)) blogowym ale wcale tego nie wykluczam i jeśli się nadarzy okazja, to czemu nie?
OdpowiedzUsuńMiałam okazję poznać trochę osób z wirtualnego światka (akurat nie blogowego, a forumowego)w "realu" - i przyznam, że w sumie to się nie zawiodłam :> tzn. nie bardziej, niż z osobami poznanymi w "normalny" sposób :>... nie zauważyłam tez większego kreowania siebie, niż to, które wynika z możliwości przemyślenia tego co się pisze :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie ^^
Bloga mam od niedawna, nie spotkałam się jeszcze z żadną blogową koleżanką, ale mam nadzieję, że to nastąpi :) Miałam natomiast podobne doswiadczenia na forum zawodowym mojej profesji i podobało mi się, że po początkowym ostrożnym i oficjalnym klimacie wkrótce nastąpiło powszechne zbratanie i "tykanie", mimo że różnice wieku, doświadczenia i dorobku zawodowego były wprost przepastne. W realu na pewno nie poszłoby to tak szybko, a może i wcale... Znam też mnóstwo osób, których przyjaźnie i inne poważne związki miały początek w sieci :) I za to kocham internet, za to że tak łatwo nawiązuje się kontakty, nieśmiali tracą kompleksy, wchodzimy sobie nawzajem do tych wirtualnych domów, jak nam się podoba to zostajemy, jak nie, to zwyczajnie znikamy bez tłumaczenia. Chcemy pogadać, to gadamy, chcemy tylko się pogapić, to gapimy (i podkradamy pomysły :))) ).
OdpowiedzUsuńNo widzisz kochana, a ja cały czas się zastanawiam, z jakiej Ty bajki jesteś, ten Czerwony Kapturek najbardziej mi pasuje z powodu kolorystyki:)))
OdpowiedzUsuńTo prawda, wirtualny świat rozluźnia nieco atmosferę, ale może to i dobrze, bo można na chwilę uciec od tego wszechobecnego "proszępaniowania":))
Uściski:)
Magda
P.S. Ushiilandia ma świetnego bloga, czemu mnie tam jeszcze nie było...?:))
Znając kogoś tylko z jego wpisów na blogu "układam" sobie jego postać tylko z tych klocków, które sam mi podrzuca. I mam świadomość, że to nie jest cała prawda o człowieku z drugiej strony ekranu, i że sporo do obrazu dokłada moja własna wyobraźnia. Nie miałam zbyt wielu okazji do spotkań w realu, ale te osoby, które zobaczyłam i "dotknęłam" na żywo okazały się przesympatyczne i przede wszystkim naturalne i "normalne". Z Sunsette przegadałam i przełaziłam po sklepach kilka godzin i gdyby nie brak czasu to już bym proponowała kolejne spotkanie. Z Tabu, niestety w biegu, bo Ona była w pracy, ale też serdecznie bardzo.
OdpowiedzUsuńA to "tykanie", całuski, uściski w blogowych tekstach to taka miła konwencja, że tylko żal, że nie można jej przenieść do realu (no nie, czasem jednak można...). Mam wrażenie, że wchodząc w ten blogowy świat przyjmujemy tę konwencję jako coś oczywistego, chociaż jeśli ktoś nie lubi słodkości i czułości to przecież nie musi "buziaczkować" i też jest OK. Ważne, żeby być sobą i nie udawać na blogu kogoś, kim się nie jest, bo to wcześniej czy później wyjdzie na wierzch.
Szkoła, praca, czy sąsiedztwo to przeważnie dobór losowy, trudno czasem nadawać na tej samej fali z kimś, kogo postawił na naszej drodze przypadek. A blogi łączą ludzi o podobnych zainteresowaniach, pasjach i poglądach, więc to, że widzimy się po raz pierwszy nie ma znaczenia po "przegadanych" dziesiątkach tematów w postach i komentarzach.
Łojejku! Ale się opisałam... lecę zobaczyć co u kociaków. Buziaki Czerwony Kapturku ;))
Grunt to nie udawać, ja się nie kreuję, chyba da się wyczuć jeśli ktoś nie do końca jest soba.. Poznałam już kilka osób z blogowego światka i jeszcze się nie zawiodłam:) Dziś także choć jestem w Krakowie czekają mnie 2 spotkania z blogerkami:)i już wiem, że będzie super:) Madziko my też mamy blisko do siebie, więc kiedy?
OdpowiedzUsuńbuziaki Aga
To "O wilku i czerwonym Kapturku" jakby wyszło z mojej głowy. Często się zastanawiałam, aż do pierwszego spotkania. Poznałam kilka dziewczyn. Kłów nie widziałam. Nie zawiodłam się , a wręcz przeciwnie. Okazały się one jeszcze ciekawszymi osobami, niż z wpisów. Spotkałam i takie blogowe dusze, które poznać się nie chcą. Szanuje to. Buziaki!
OdpowiedzUsuńTy wiesz najlepiej....
OdpowiedzUsuń:)
ja i kozły wciąż czekamy:*
pieknie jest móc spotkać się w realu, wiem coś o tym:)
i CAŁUJĘ!!!!!!!! a co:)
Fajowo:) takie spotkanie odskocznia od wirtualki w realu::)) Nie mialam takiej okazji spotkac sie w oko w oko ale mialam okazje rozmawiac przez telefon z kolkoma dziewczynami i byly to bardzo cieple i sympatyczne glosy.Rozmowy byly bardzo sympatyczne...Gratuluje udanego spotkania:)
OdpowiedzUsuńCo do wilka - ja tam myślę że jesteś wilkiem, w spódnicy kapturka i w czerwonych szpilkach. Bo nawet jakbyś była wilkiem to na pewno nie takim banalnym i normalnym.
OdpowiedzUsuńŻycie czasem weryfikuje sympatie z internetu. Ja nacięłam się raz, tylko raz. Na dziesiątki ludzi z którymi się spotykam, dzwonię, goszczę u siebie i bywam u nich. Tak więc chyba trzeba ryzykować;]
Powiem tak...szkoda ze nie mieszkam w Polsce, pewnie nie raz i nie dwa chetnie spotkalabym sie np. z Toba i jeszcze co najmniej setka Babeczek...Czy jestes wilkiem??? e....nie. Jestes Madzika w groszki, ja sobie Ciebie TAK wlasnie wkodowalam:-)
OdpowiedzUsuńB U Z I A K I SLE!!!!!:-)))))))))))))
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWitaj Madziu!
OdpowiedzUsuńDawno mnie tutaj nie było ale myślę, że się nie stęskniłaś za mną więc dlatego przestałam do Ciebie zaglądać!;)
Osobiście jeszcze z żadną dobrą Duszyczką nie spotkałam ale już od trzech lat utrzymuję z nie którymi z nich kontakt przez @.
Zdaję sobie sprawę, że jesteśmy z różnych bajek a nie wszystkie bajki musimy lubić. Tak na prawdę, przecież liczy się serducho i to one wie najlepiej przy kim jest najcieplej! ;)
Madziu co do buziaków, ja zawsze na koniec rozmowy mówię buziak czy to sąsiadka czy znajoma no może panią w kiosku nie całuję ale zawsze mówię miłego dnia. Lubię życzliwość nawet mówią, że jestem za życzliwa ale czy to źle...
Buziak!