Co nie znaczy ,że zawsze noszę się tak klasycznie :)Pewną skłonność do ekstrawagancji można przecież manifestować na wiele sposobów, niekoniecznie zakładając cekiny i pióra : D
A Wy co lubicie ? Czy obowiązuje Was jakiś "dress code" ? A może ubranie ma być przede wszystkim praktyczne i wygodne.
Czy oceniacie ludzi po ubiorze ? Tylko szczerze proszę.
Teoretycznie wszyscy wiemy,że to nie fair....
Miło mi będzie poznać Wasze zdanie w tym temacie.
Oczywiście, że liczy się dla mnie pierwsze wrażenie. I nie koniecznie o ubiór mi chodzi. Chociaż też jest częścią składową tego wrażenia.
OdpowiedzUsuńOsobiście preferuję "weekendową elegancję" w klasycznych stonowanych kolorach. Nie kupuję ciuchów w "neonowych" kolorach i nie ulegam kolorom w modzie. Stawiam na klasykę.
Już tak mam.
Ściskam
Wrócilaś i to szafiarsko:)Podobno o gustach się nie dyskutuje:P Lubie klasycznie, romantycznie i wygodnie.Nie podązam za modą, nie wydaję kroci ale to nie znaczy,że nie lubie sie ładnie ubrać:)Wydaje mi się ,ze każdy robi to poswojemu w zalezności od poczucia estetyki, figury i zasobnosci portfela. Nie lubie natomiast jednej rzeczy...gdy ubranie w sposób przerysowany obrazuje upodobania muzyczne, pewien styl zycia i niekoniecznie jest on twarzowy.Ilekroć widze gotki w czarnych ubraniach, czarnych niezadbanych włosach z mega odrostami i białej szmince na ustach, to mam ochote podejśc do tej osoby i zpytać czy ma w domu lustro...Podsumowujac, tak..oceniam ludzi po wygladzie, zachowaniu i zapachu:P
OdpowiedzUsuńPS.Mario co to jest weekendowa elegancja? Bo mój mąz w piatek po pracy wpycha na siebie dres i przez cały weekend sie z nim nie rozstaje, chyba nie o taka elegancje(omg!) Ci chodzi?
Abily, No nie o taką "weekendową elegancję" mi chodzi :-) To połączenie stylu luźnego ze stylem eleganckim np.dla kobiety jeansy, biała koszula, perełki na szyi, a w spodniach zamiast paska delikatna jedwabna apaszka, pantofle.
OdpowiedzUsuńNp. u mężczyzn jeansy, pulower i sportowa marynarka. I tak dalej.
Chociaż i w dresach można wyglądać elegancko, he, he :-)
Buźka
Widzisz Mario,idealnie opisałaś siebie z moich wyobrażeń,choć nigdy Ciebie nie widziałam,nawet na zdjęciu :)
OdpowiedzUsuńAbily-no może "szafiarsko" to za dużo powiedziane,choć prawda ,że gdy poczułam wiosnę to jakoś bardziej chce mi się myśleć co " na grzbiet " sensownego włożyć.
Wiesz ,ja wobec młodych osób jest dość tolerancyjna, nie lubię tylko stylu a'la młode "Grycanki".
weekendowa elegancja-bardzo ładne określenie,wiadomo,że nie chodzi o dres pikowany złotą nicią :D
ja totalnie nie umiem się ubrać, zawsze wyglądam jak sto nieszczęść
OdpowiedzUsuńno dobra, czasem się sobie podobam
;)
na co dzień - wygodnie, sportowo, od święta- świątecznie, ale z pieprzykiem
podejrzewam, że gdybym pracowała, styl ubierania by się zmienił na bardziej kobiecy, niż sportowy, bo
uwielbiam długie sukienki i spódnice
nie podążam za modą z prostej przyczyny- brak finansów
oceniam po ubraniu i nie wierzę osobom, które mówią że tego nie robią
ale nie oceniam w kategorii biedny- bogaty, tylko raczej głupi - mądry- z fantazją
np bardzo lubię obserwować nastolatki - i tu widać kto ma coś w głowie a kto nie - bo markowe ciuchy teraz może nosić każdy, ale jak jest mróz, a panna ma biust na wierzchu, nerki można też pooglądać, to nawet w najlepszych ciuchach jest dla mnie pustą lalą :P
nie chce mi się więcej pisać, ale wiesz chyba o co mi biega :)
buziaki
Kasia
A ja się staram...z mizernym skutkiem niestety. Obiecuję sobie co róż, że będę ubierała się bardziej kobieco-zwiewnie-elęganko-z klasą...no, przynajmniej częściej będę chodziła w sukienkach i wyrzucę"ulubiony" dres domowy. Postanowienia dotrzymuję" czas jakiś" - średnio do wyświechtania się następnego dresu który staje się ulubionym :) Ale czasem lobię zaszaleć-na wyjście czy z jakimś dodatkiem. Na stroje bardziej zwracam uwagę u mężczyzn - kobiet staram się nie oceniać- po pierwsze, bo wiele razy "pierwsze ubraniowe wrażenie" mnie zmyliło- a po drugie, wiem,że ta nadzieja jest naiwna- mam nadzieję, że sama nie jestem oceniana :) Pozdrawiam i zapraszam!!
OdpowiedzUsuńKasiu tego pierwszego zdania w ogóle nie będę komentować.
OdpowiedzUsuńZ doświadczenia wiem,że jak się siedzi w domu z dziećmi to po prostu czasem się nie chce.
Pieniądze nie mają związku z tzw. zainteresowaniem modą.W końcu nie o to chodzi by kupić sobie co sezon całą nową garderobę.
Wiem, że niektóre kobiety wyrzucają ciuchy co dwa lata.Ja do nich nie należę,mam trochę klasycznych rzeczy i dużo ekstrawaganckich dodatków ,torebek ,butów.
Co sezon kupuję sobie "coś" nowego,ale mam zasadę by zawsze łączyć stare z nowym.
N.p. spódnica ze zdjęcia -oryginalny tartan -ma już kilka dobrych lat i wciąż ją bardzo lubię.
Najszybciej nudzą mi się torebki.
Niestety nie unikniemy oceniania przez pryzmat wyglądu,w głowie mamy przecież tyle stereotypów.
Nie zgodzę się jednak z Tobą ,że jak ktoś "głupio" się ubiera, to pewnie ma pusto w głowie.Z resztą przecież dla każdego to znaczy coś zupełnie innego. :)
Bagrago-witaj u mnie :)Ach ten nieszczęsny dres :0),wiem coś o tym ,choć staram się unikać :)
OdpowiedzUsuńteż zwracam uwagę na wygląd mężczyzn,a zwłaszcza mojego :)
no dzieci rozleniwiają w ubiorze, fakt :P
OdpowiedzUsuńa co do "pustaków" to niestety wygląd często idzie w parze z (nie)inteligencją - jak te lale zaczną gadać, to ręce opadają
ale abstrahując od wyglądu - dyskwalifikacja u mnie natychmiastowa gdy pan lub pani mówi przyszłem, poszłem, poszłeś, przyszłeś - choćby nie wiem jak był taki ktoś cudnie ubrany - krecha na starcie
rany- ledwo to dałam radę napisać, aż mi w oczach zgrzyta to co widzę :D
a co do kwestii głupio ubiera - fakt, każdy może to inaczej interpretować, no ale nie powiesz mi że biust i nerki na wierzchu podczas mrozu to szczyt mądrości ;)
OdpowiedzUsuńnajfajniej to wygląda, gdy stoją na przystanku gimnazjaliści i gimnazjalistki - oni okapturzeni, pozapinani, z czapkami itd, a one porozpinane, świecące tu i ówdzie golizną z sinymi ustami, no ale są cool :D
:) o.K. jak ktoś ma styl na "tirówkę" to raczej nie mam złudzeń,choć miło by było się "zdziwić".:D
OdpowiedzUsuńA to poruszyłaś temat ;) Ja niestety daleko jestem od takich poważnych :P klasycznych ubrań. Torebka ekstra(wagancka) podoba mi się bardzo ;) Mój styl? Raczej luźny, mam sporo eleganckich ciuchów, o których noszeniu zapominam, do czas uroczystości lub spotkań (np. w pracy). Podobają mi się ludzie, którzy noszą się klasycznie, z angielska ;) Świadczy to o ich poczuciu własnej wartości, nie muszą podążać za modą ;) ale cóż, ja tę modę ostatnią nawet całkiem lubię ;)
OdpowiedzUsuńdziękuję,przekażę torebce,pewnie się ucieszy ;)
OdpowiedzUsuńprzy lekturze strony piekielni.pl czasem się to zdarza (odnośnie stylu "na tirówkę"). W realu jakoś jeszcze żadne dziewczę mnie tak nie zaskoczyło.
OdpowiedzUsuńkurczę, każdy zwraca uwagę na ubiór - tylko nie każdy się do tego przyznaje :P.
mój styl? powiedzmy, że gotycko-zielono-hippisowski :) tak przynajmniej jest w założeniu :D w praktyce wygląda to tak, że taki styl to tylko na wyjścia, a na co dzień - cokolwiek, byle by było wygodnie. i nie było dresami :P najczęściej dżinsy lub bojówki + bluzka, której nie będzie zbytnio żal, jak się uświni np. obiadkiem. A jak jeszcze ma kaptur, to już w ogóle dobrze ^^ (łatwiej ogarnąć włosy podczas ćwiczeń :P)
Magdik:)
OdpowiedzUsuńTorba mnie zabiła... jest BOSKA!!!!
I ten kolor!!!!
A cóz mam wypisywac? w 10000% zgadzam się z Kasią...
A Twoje klimaty garderobiane są cudne:)
Ukochulki w koszulki!:)
zdecydowanie klasyka i stonowane kolory.
OdpowiedzUsuńlubię modę, śledzę najnowsze trendy, ale ślepo za nimi nie podążam, wybieram to co mi w niej odpowiada.
zdecydowanie przekładam wygodę nad modę. lubię styl kobiecy, ale wygodny, buty płaskie, bardziej spódniczki niż spodnie, szarości niż żywe barwy, rzeczy obcisłe niż obszerne, wolę drobne kwitki od drobnej kratki... itd.
tak oceniam ludzi po wyglądzie, czy ktoś jest czysty, schludny, ubrany odpowiednio do sytuacji, nie markę, nie modę. pierwsze wrażenie jest bardzo ważne.
ps. świetnie zestawienie kolorystyczne i ubrań!
Dla mnie też wygoda jest ważna, bo jak mnie coś ściska, piłuje itd to choćby to piękne było to nie!! ale chyba trzeba podążyć za śladem MariiPar:) taka klasyka jest najpiękniejsza!
OdpowiedzUsuńbuziaki!
A ja, mimo mocno już okrzepłej 40-tki na karku wciąż nie mam swojego stylu. Podobają mi się tak skrajnie różne ciuchy, że aż mnie samą to przeraża, zwłaszcza, gdy ulegam i nabywam a potem... nie mam z czym nosić. Co z tego, że bluzeczka fajna, gdy pasuje tylko do jednej spódnicy...kolorem, bo fasonem już nie. Tak... brak konsekwencji to moja ogromna "szafiarska" wada. Może dlatego zazwyczaj owskakuję w dżinsy i koszulki. Chociaż nie, bardziej lubię sukienki...pewnie dlatego, że sukienka pozwala uniknąć dylematów jaka góra do jakiego dołu... tak...sukienki, to mój znak rozpoznawczy. I torebki...torby, torbiszony. Im większe, tym lepsze. A że trudno w nich cokolwiek szybko znaleźć...może i trudno, za to niemal wszystko... No i jeszcze coś, co można zamotać na szyi. Apaszki, chustki, szale kocham i kupuję bez opamiętania. Mogę chodzić w kółko w jednej czarnej sukience, za to szale zmieniam trzy razy dziennie. No i kompletnie nie dbam o marki i metki. Ciucholand jest równie atrakcyjnym miejscem zakupów jak sieciówka czy markowy butik (gdy akurat ma przeceny :) Totalny misz-masz. Buziaki!
OdpowiedzUsuńJa też święta nie jestem i przywiązuję uwagę do wyglądu zewnętrznego. Często mówi naprawdę dużo o "obcinanej" osobie :)chociaz fakt, to pierwsze wrażenie bywa złudne :P Mnie dress code na szczęście nie obowiązuje (uff), ale jakoś tak już mam, że lubię siebie na szpilkach i w wersji bardziej kobiecej niż mniej :)Troche nawet (tu się przyznaję bez bicia) męczyło mnie bieganie dzień w dzień w trampkach i na totalnym luzie w okresie macierzyńsko-wychowawczym, że sie tak wyrażę...ok było to rozsądne i nawet całkiem wygodne, ale ile można? :P chociaż z bólem bądź co bądź wracałam do pracy po dłuuuugiej przerwie :P jedną z zalet nowej sytuacji był dla mnie powrót do garderoby "wysokoobcasowej" :D
OdpowiedzUsuńa ja kocham swoje czerwone buty, wszystkie... do pracy za to biegam w czarnych spodniach, na co dzien raczej na luzie, zreszta uliczna moda angielska to cos o czym mozna ksiazki pisac a nie komentarz, szczerze przyznam,ze mimo 7 lat spedzonych w Londynie czasem jestem zaskoczona. Czuje sie juz jednak na tyle ,,swojsko,, ze bedac na wakacjach w Polsce nie ubieram sie wyjsciowo do supermarketu :) tylko luzacko, baaardzo luzacko, spodnie i bluza np. ale robiac ,,powazne ,, zakupy czuje wtedy na plecach oddech ochroniarza , bo to przeciez niemozliwe zeby zwykla dziewczyna w dresie i klapkach robila taaaaakie drogie zakupy :)
OdpowiedzUsuńHehe... oczywiście, że oceniam, bo choć "nie szata zdobi człowieka" i nie metki, to jednak styl świadczy o nim ;-)
OdpowiedzUsuńI teraz, w świetle powyższego: jestem niekonsekwentna, zmienna i zakręcona, bo kupuję ciuchy bez głowy - tylko dlatego, że coś mnie w nich urzekło, albo wyobraziłam sobie, że mogłabym w nich wyglądać... no właśnie - inaczej, niż potem wyglądam ;-))
Generalnie małą wagę do ciuszków przykładam, nie lubię ich kupować, to dla mnie jakaś trauma jest ;-)) Ale lubię z córcią na babskie zakupy pójść... czasem ;-)
ps
Tak, Twoja torebusia jest bossska!
Madzia zestawik miodzio:) Bardzo mi się podoba,szczególnie niebieska torebka i butki:) Myślę, że w kwestii mody nadajemy na podobnych falach:)
OdpowiedzUsuńŚciskam ciepło
Zestaw, ktory wybrałaś dokładnie odzwierciedla Ciebie z moich wyobrażeń o Tobie :) więc będę się rozglądać po ulicach... ;):):)
OdpowiedzUsuńStyl, który pokazałaś bardzo mi się podoba :) Nie przemawiają za mną legginsy, rozciągnięte wielkie t-shirty i spodnie z krokiem w kolanie :) Tyle, że mnie na codzień obowiązuje ścisły dress code (nawet...politykę profesjonalnego ubioru swego czasu podpisać musiałam), więc ja po prostu nie mam wyboru. Dzisiaj np czarny garnitur, jasna bluzka ale za to apaszka na szyi, która choć trochę umila mi ten strój. Weekendowo też jakoś tak klasycznie się ubieram :) tak już mam :)
Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za odwiedziny :)
Pewnie, ze pierwsze wrazenie ma ogromne znaczenie i nie bede udawac, ze nie zwracam uwagi na ubior!
OdpowiedzUsuńTo moje dawne - i obecne niejako skrzywienie zawodowe i nie pozbede sie go. Trudno.
Mam swoj "kod"....Rzeczy z domow mody lacze z ubraniami tanszymi, np.
Jeansy - Armani do tego t-shirt H&M, pantofle i torba znow G.A. lub ciuchy wlasnego wykonania i projektu lacze z dodatkami markowymi. Ktos mi kiedys powiedzial, ze to profanacja. Gwizdze na to. Lubie ciuchy z Zary, H&M i nie wiedze problemu, by dolozyc do nich cos z "ekstraklasy".....
Kolory: bez - numer jeden
czern - numer dwa
blady roz - numer trzy....
Pojawia sie czasem fuksja, turkus, szmaragd czesciej jednak granat....Styl???? Mieszany, czesciej jednak zdecydowanie kobiecy bo typem chlopczycy to ja raczej nie jestem:)))))