Moją kuchnię pokazywałam już chyba 100 razy w różnych ujęciach, w szczególe i w ogóle.
Ponieważ jednak- jak już pisałam- po długich wakacjach wszystko w domu wydaje mi się trochę inne i interesujące, to pozwolę sobie wrzucić te kilka zdjęć z mojej przestrzeni życiowej.
Jak widać nie jest to ani ostatni krzyk mody ,ani reklama minimalizmu,ale jest to wnętrze moje i bardzo prawdziwe ,bez korekt i retuszy.To małe pomieszczenie czasem staje się czymś innym....ale o tym kiedy indziej.
Na razie dwie ściany i kawałek trzeciej,powiedzmy dwa kąty :)
buziaki
wielkością przypomina moją, tzn 2 osoby i tlok się robi, pod względem gratów(czyt.bardzo potrzebnych, ba wręcz do życia niezbednych przedmiotów) również, choc u Ciebie chyba lepiej wszystko rozplanowane.I widze ,że podobnie jak u mnie pralka rownież ładnie zwiększa obszar blatowy:)Zazdroszcze tylko parapetu okiennego, nie wiem dlaczego w Holandii to element ktory niekoniecznie pojawia się w mieszkaniach a w kuchni wogóle...Ach i wracając z wakacji rownież poczulam się dziwnie, ale szybko mi przeszlo...Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMadziu, ale numer ;).....wczoraj wreszcie siadłam do pisania posta, bo zdjęcia wrzucone już dawno, ale kilku zdań brakowało....zgadnij, co to za zdjęcia ?! Mojej kuchni !!! Hi hi ;)
OdpowiedzUsuńTwoja jest bardzo klimatyczna, ciepła, taka Twoja ;) Mnie się bardzo podoba !
Uściski i buziorki.
jest na co popatrzeć!!!łał!!!A parapetu kuchennego zazdroszczę - marzę o kuchni z oknem!!!:)Pasuje do Ciebie!Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńno i cudnie - klimat serca domowego :D
OdpowiedzUsuńU mnie też w trzy i trochę wszystkiego. Rozczuliłam się lodówką - tak jak na mojej - takie nagromadzenie magnesikow, a poza tym twórczości wszelkiej moich córek :)
Nie jest to pomieszczenie dla kogoś z klaustrofoją :)))Nasza ma 6x5m ,mówimy że czasem przydały by się wrotki.
OdpowiedzUsuńwlaśnie, zapomnialam o lodowce, tutaj w NL koty mi nie nalepiają nalepek ani magnesików, ale w domu rodzinnym , mamy takiego rodzynka...ilość nalepek rośnie wraz z jego wzrostem, a sa jeszcze nalepki po starszych chlopakach...a ostatnio radosna tworczosc zauwazylam w moim pokoju, smialam się ze taki maly picasso nam rośnie...jego gryzmoly sa wszedzie...coś mi się wydaje,ze w przyszle wakacje znowu malowanie nas czeka:)
OdpowiedzUsuńKuchnie masz sliczna :) zazdroszcze otwartych polek (jeszcze sie ich nie dorobilam hehehe) mam nadzieje ze moja lodowka w przyszlosci tez bedzie taka kolorowa ;)
OdpowiedzUsuńPiękne kuchenne wnętrze...pełne ciepła i życia. Podoba mi się:)Pozdrawiam słonecznie!
OdpowiedzUsuńChętnie zakosiłabym ten zlew...
OdpowiedzUsuńMadziu, to prawdziwa kuchnia. Bez dizajnu i fotograficznej stylizacji. Prawdziwe życie. Tak bardzo Twoja kuchnia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
Ta kuchnia tętni życiem. Jest po prostu piękna i bardzo "Twoja". Wiadomo, że nie przeskoczysz pewnych ograniczeń - metraż, rury itp. Ale u Ciebie każdy kącik jest obrazem, kolorową martwą naturą. No i ta ilość półeczek i półeczuniek... i wszędzie te "smaczki". Jak ja to lubię! Ściskam Cię i czekam na kolejne posty z wielkim apetytem ;)
OdpowiedzUsuńAbily -w mojej kuchni bywa,że i 4 osoby z psem się znajdą :)
OdpowiedzUsuńKesler-byłam już u Ciebie,masz piękną dużą kuchnię ze spiżarnią,marzę o takiej,buziaki
Aguś,dzięki wielkie,nie wiedziałam,że parapet to coś tak wyjątkowego :)
Ewo-no tak to już chyba jest w tych naszych mieszkankach,ciasnych ,ale własnych :)
Los alpaqueros- 6mx5m ???? i to w 'żywe oczy" mi to mówicie???czuję się dobita ;( A tak serio to moje marzenie,mieć taką dużą kuchnię ,a jednocześnie mieszkać tu gdzie mieszkam,trudne do zrealizowania.....pozdrawiam
Czarownico -o lodówka to wielkie pole dla twórczości,buziaki
Peninia-buziaki i dziękuję kochana
jo@śka-ten zlew to moja duma i totalne szaleństwo ;)
Mario-ślicznie dziękuję,lejesz miód na me serce :)
Miro-pięknie dziękuję,cóż mogę rzec ,nie spodziewałam się,że jeszcze Wam będzie się chciało komentować to wnętrze.
Lubię takie kuchnie,gdzie wszystko jest pod ręką i na wierzchu.U mnie podobnie..
OdpowiedzUsuńPozdrowionka
Nareszcie prawdziwa kuchnia w ktorej z cała pewnością KTOŚ gotuje i myje naczynia :) Pozdrawiam cieplo
OdpowiedzUsuńo tak ...tego na wierzchu bywa czasem za dużo...:)
OdpowiedzUsuńniesławo-z tym gotowaniem to bym się nie rozpędzała...:)
Madziu ta kuchnia bardzo Twoja jest:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
Madziko, przestrzeń może niewielka, ale wykorzystana do maksimum ;-) Fantastyczny zlew - uwielbiam takie, ogromne i kanciaste, jak stare koryta;-) No i Twoje półeczki jak zawsze wzbudzają zachwyt...
OdpowiedzUsuńŚciskam czule!
Muito linda e acolhedora.Gostei muito.Beijos.
OdpowiedzUsuńIris Barcelos.
Madziko :) Podoba mi się, ot co!
OdpowiedzUsuńPytanie mam o pralkę w kuchni - jak sprawdza się takie rozwiązanie, bo znajomi chcą w ten sposób rozwiązać problem małej łazienki.
cieple piekne wnetrze :)
OdpowiedzUsuńhttp://kacik-decoupage.blogspot.com/
Inkwizycjo-dziękuję kochana,ten zlew to było moje marzenie,ktoś powie,że dość nierozsądne przy tak ograniczonej powierzchni blatu ale nie żałuję,buziaki
OdpowiedzUsuńIris- thank You for your comment, although I didn't understand even a word.
Ja nowa-miło:) To rozwiązanie ma jedną zaletę-nie zabiera przestrzeni w łazence :)
A wady to: zabranie miejsca w kuchni (zamiast pralki mogłaby stać duża szafka), hałas który bywa dość irytujący(łazienkę można zamknąć,z kuchnią różnie bywa),demontaż górnej obudowy z pralki w celu położenia blatu kuchennego powoduje przekreślenie możliwości reklamowania pralki w razie awarii (gwarancja przestaje działać).Także polecam tylko w ostateczności,warto chyba poszukać małej pralki,ładowanej od góry na przykład i ustawić ją w łazience.
Decorka-dziękuję i pozdrawiam
Widać że ktoś tu gotuje, zmywa i żyje.
OdpowiedzUsuńTo prawdziwa kuchnia...taka codzienna i rodzinna.
Zawsze marzyła mi się lodówka do której mogłabym przyczepiać pamiątkowe magnesy...kiedyś taką kupię :)
Zlew jest super !!!
Pozdrawiam
Wow prawdziwa skarbnica potrzebnych przydatnych rzeczy.Swojska i bardzo oryginalna.Zagladam na półeczkę ile tam ładnych kuchennych dodatków.
OdpowiedzUsuńMoja kuzynka swego czasu miała taką kuchnię.Pamiętam była tak mała ze aż wielka, a poranne śniadania i picie kawy..ech klimaty super.
Wszystkiego tak dużo,tak swojsko...i odnajdywała się w niej znakomicie.Dziś postawiła na nowoczesność i to już nie to...
Pozdrówki
Przyznam, że sobie w powiększeniu oglądałam zdjęcia;) I od razu nasunęły mi się słowa, które teraz znalazłam w komentarzu Miry - kuchnia tętniąca życiem! Tu się gotuje, zmywa, bałagani, sprząta, bawi.. itd;)) Pozdrawiam gorrrąco, bo dziś cudny letni dzień...
OdpowiedzUsuńDZIĘKUJĘ ZA MIŁE ODWIEDZINY, CIESZĘ SIĘ,ŻE MOJA TORBA SIĘ PODOBA. z PRZYJEMNOŚCIĄ OBEJRZAŁAM TWOJĄ KUCHNIĘ , LUBIE OGLĄDAĆ TAKIE STRONY ,PONIEWAŻ JESTEM PO MALOWANIU KUCHNI ,CZERPIE POMYSŁY NA NOWE DEKORACJE I JAK PORADZIC SOBIE Z OGROMEM BIBELOTÓW, POZDRAWIAM.
OdpowiedzUsuńMadziku, zlewozmywak też masz superowy:)))))
OdpowiedzUsuńA w odsłonie pierwszej wzdycham na widok półeczek ze skarbami:D
Cmok, cmok!
M.
P O D O B A M I S I E Twoja kuchnia, bo jest bardzo "prywatna", osobista nie "wystylizowana" norweska moda. Jest PRAWDZIWA I TWOJA!
OdpowiedzUsuń