rondelku. Ułamek sekundy dzielił mnie od katastrofy, bo co by było gdybym zdążyła się nad nim nachylić,a tak całość rozbryzgnęła się po kuchni i spoko.Mąż znowu nie będzie mógł wyjść "z podziwu jak ja to robię ".A ja jak zwykle ziewając, mu odpowiem "Tak kochanie,to jest właśnie ten talent, który cenię w sobie najbardziej".Tu mijam się trochę z prawdą bo w końcu tyle mam zalet ,że doprawdy ciężko wybrać jedną ulubioną :)
W kuchni jestem nałogową neofitką i z podnieceniem myślę o ragout z kaczki, które zaplanowałam na weekend,co wyjdzie zobaczymy.Obiecuję sobie,że w trakcie gotowania nie będę rozmawiać przez telefon,sprawdzać Mani angielskiego,bawić się z Lilą i przeglądać Podręcznika Paryskiego Szyku autorstwa Ines de la Fressange.
Albo szyk i rzyg ..........albo pyszne jedzenie. Niestety.
A propos szyku,pozwolę sobie jeszcze powrócić do Zakopanego.
Te dziewczyny, które czytały poprzedni wpis,wiedzą ,że kontuzjowana topiłam tam smutki w radościach shopoholiczki.Moja starsza córka Mania jest idealnym kompanem do tego typu szaleństw.Pewnego dnia oświadczyła,że potrzebuje maski weneckiej na zabawę ostatkową.Szczerze mówiąc straciłam nadzieję na jej zakup bo we wszystkich sklepach z gadżetami odsyłano nas z kwitkiem.Nagle pojawiło się światełko w tunelu.
Kiedy zeszłyśmy Krupówkami już prawie na sam dół , Mania krzyknęła "Tu będzie moja maska!!" i za nim zdążyłam odczytać napis nad witryną, córka wciągnęła mnie do środka.
Wnętrze sklepu przypominało nawiedzony dom.Ciemne i wąskie .W głębi świeciło się jaskrawe światło do którego Mania- niczym zahipnotyzowana ćma leciała ,a za nią ja, zdyszana w grubej czapce uszatce,parce podbitej futerkiem i ciężkich butach śniegowcach The north face-jednym słowem Maggie z przystanku Alaska :)
Po drodze łapałam wzrokiem chaotyczne obrazy,które migały mi jak na przewijanym na podglądzie filmie -winylowe płyty,tytoń,fajki wodne,stary wiatrak ,sztuczne penisy..
ZARAZ wróć.
Właśnie miałam zapytać młodego sprzedawcę o maskę gdy moje spojrzenie padło na prezentującą się w tle gamę męskich narządów we wszystkich kolorach tęczy.Kątem oka dostrzegłam otwartą buzię Mani i żeby nie przedłużać tego momentu oświecenia spytałam o cel naszej wizyty.Szczęśliwie został on osiągnięty.
Drugie zdarzenie o którym słów kilka zamierzam napisać dowodzi tego jak bardzo my kobiety lubimy manipulować płcią brzydką.Moje wędrówki miałam zakończyć się w niewielkim sklepiku ze znaną marką odzieży jeansowej.Jeans jak jeans nawet jeśli markowy ,postanowiłam skupić się na dodatkach.
Moje oczy niczym radar dostrzegły maleńką skórkową,czerwoną torebeczkę o ciekawym fasonie.Właśnie dokonywałam wizualizacji w głowie ,prowadząc wewnętrzny monolog w stylu "tak bardzo Cię nie chcę..ale jesteś śliczna...po cholereś mi kolejna bedziesz....pasujesz do nowej marynarki" gdy usłyszałam głos sprzedawcy.
"Czym mogę pomóc? "-Omiotłam wzrokiem faceta.Miał jakieś 2 metry wzrostu,ponad setkę na wadze,milusi z dwudniowym zarostem o uroku pączka przechwałka.
"O żebyś wiedział ,że możesz"-pomyślałam i z miną sarny zagubionej we mgle poprosiłam grzecznie o prezentację możliwości noszenia torebki.Jednocześnie wymownym gestem skinęłam na moje obie ręce zajęte torbami pełnymi łupów.
Nie muszę Wam mówić jak wygląda duży facet zakładający sobie przez ramię małą ,czerwoną torebeczkę,zachęcany radosnymi ochami blondynki.
Gdyby tylko biedak umiał czytać w myślach,wiedziałby ,że stoi przed znudzoną lisicą ,szukającą szczypty rozrywki,czego życzę Wam w dużych ilościach w ten weekend :)
M.
Ale czy kupilas te torebke??? Czy celem bylo podgladanie jak on sobie z tym poradzi, szkoda ze nie kupowalas bielizny, byloby bardziej ekscytujaco :)
OdpowiedzUsuńwiesz wśród wielu moich dziwactw jest podglądanie mężczyzn przymierzających damskie torebunie.... :D a tak serio ,no pewnie,że kupiłam ,nie miałabym serca po takiej szopce,a może szukałam sobie pretekstu :)
UsuńMaska super, że kupiona w dziwnym miejscu... no cóż ważne, że jest! A co do torebuni, to właśnie zakupiłaś ją finalnie?, czy tylko widok pączka w niej Ci wystarczył by nacieszyć sarnie oko ;)? Miłego urzędowania w kuchni (stay focused) i daj znać jak wyszło ragout z kaczuni, ściskam ciepło, Żania
OdpowiedzUsuńpostaram się nie dać plamy w kuchni ,dosłownie i w przenośni :)a torebkę kupiłabym i bez tych cyrków :)
UsuńHeheh niezła agregatka z Ciebie:)) buziaki ślę
OdpowiedzUsuńbiorę to za komplement ,poważnie Aga :)
UsuńOj Ty niecna! Najpierw ciągniesz dziecko do krainy lateksu a potem wykorzystujesz biednego subiekta do wyuzdanej rozrywki (podtekst erotyczny tych przebieranek mocno się narzuca). Agneshka ma rację, szkoda, że to nie był sklep z bielizną :))))) A tak serio, to jak noga? Może to ona uratowała Ci oczy przed jajecznym wystrzałem... Buziaki!
OdpowiedzUsuńP.S. A w kobiecą podzielność uwagi nie wątp, proszę, bo gdy mój Małż to przeczyta to będzie woda na młyn jego niewiary w istnienie tej cechy.
no,no kto kogo ciągnął ....:) noga możliwie choć do pełni szczęścia daleka droga :)
UsuńKochana ,przeraziłaś mnie choćby domniemaną wizją czytania moich wpisów przez Twojego męża. Może jestem naiwna, ale do tej pory żyłam w przeświadczeniu ,że to taki girls world :)
buziaki
Jasne, że girls world Madziku, przynajmniej oficjalnie, ale kto ich tam wie tych naszych Małżów. Niezbadane są ścieżki, którymi mogą podążać, by nas lepiej zrozumieć ;)).
UsuńNo to zaszalałaś!:)
OdpowiedzUsuńe tam,teraz to już jestem stateczna :)
UsuńKocham Cię:)
OdpowiedzUsuńa penisa do torebki dorzucił???
:D:D:D:D:D:D:D:D:D
mam bana na ryjku :********
dziękuję:*
niestety nie ,a tak mu dobrze z oczu patrzyło.....
OdpowiedzUsuńale z Ciebie zlośliwiec,takie sobie zarty stroić z biednego misia:P
OdpowiedzUsuńMadziu dokładnie wiem w którym sklepiku byłaś:)Mnie do wejścia skusiły fajne,militarne koszulki dla syna wiszące na wystawie.W środku chyba miałam nietęgą minę,bo mój syn(16-letni) zapytał-"chcesz jeszcze popatrzeć ,czy idziemy"???:)
OdpowiedzUsuńUśmiałam się :)dziękuję:)
OdpowiedzUsuńPS Myślałam, że na fotce jesteś TY w tej masce:) Córka jest bardzo podobna do Ciebie:)
Uściski
zapraszam na link party :)będzie mi bardzo miło jeśli weźmiesz udział;)
OdpowiedzUsuńwww.speckled-fawn.blogspot.com
Już oczami wyobraźni widziałam tego potężnego gościa z torebusią w dwóch paluszkach...:-)
OdpowiedzUsuńBuziaki